Próba ognia

środa, 14 marca 2012

Z dedykacją dla D!

Wczoraj D oznajmiła, że powinnam napisać coś na blogu, bo robi się nudno. Otóż, kochani, mnie wcale nie jest nudno, mam dużo przemyśleń i jeszcze więcej roboty :) I dlatego regularne pisanie odeszło w strefę marzeń... No nic, postaram się zaspokoić podstawowe potrzeby D i zmajstrować post, który nie będzie składał się li i jedynie z obrazków.

Po pierwsze - bardzo przepraszam za opóźnienie w wysyłce książek. Obecnie w biurze stoją dwa pełne kartony zapakowanych wysyłek, drugie, a nawet trzecie tyle czeka w kolejce. Problem polega na tym, że w tę niedzielę lecimy z E-szefową do Bolonii na Targi Książki, największą imprezę poświęconą młodzieżówce. O naszym zarobieniu niech świadczy fakt, że wczoraj usiłowałyśmy zmienić rezerwację żeby wrócić z tego pięknego miasta wcześniej. I co? I gucio. Przebookowanie biletów kosztowałoby dwa razy tyle, co same bilety. Trudno, będę siedzieć we Włoszech...

Brzmi absurdalnie? A pewnie. Wystawcie sobie. Stoimy z E-szefową, gapimy się na siebie.
Ja: No to nie udało się przebookować.
E: Ale mogłybyśmy coś oszczędzić na hotelu.
Ja: Kompletnie bez sensu.
E: Tak, bez sensu. Trudno.
Ja: No dobra, po ptakach.
E: Może coś zwiedzimy...
I ta wizja zwiedzania połączona z paniką w oczach była dość absurdalna. Rozumiecie, lecimy do Bolonii, która jest przepiękna, w której jest teraz ciepło i słonecznie, w której spotkamy znajomych z branży i naoglądamy się książek, którą będziemy miały czas na spokojnie przejść i... I zamiast się cieszyć, jęczymy, że nie nadążamy z robotą i pasuje nam ta Bolonia jak kwiatek do kożucha. No nic, w niedzielę pakujemy się w samolot i spadamy do Włoch, tym razem przez Rzym. Wracamy w piątek koło południa. Niby pół dnia przed nami, ale nie czarujmy się - samolot jest o siódmej, wrócimy, padniemy i tyle.

Auć. Bo są dwie sprawy. Książka Macieja Orłosia i Henryka Sawki, którą wydajemy w maju oraz Warszawskie Targi Książki także w maju. W tym roku po raz pierwszy mamy własne stoisko (sama zamawiałam, mam nadzieję, że będzie wyglądać po ludzku), a nie pół stoiska u naszego dystrybutora. Fajnie. Będzie reklama, będziemy my, będą książki, będziemy mogło ustawić wszystko po swojemu, a ja odświeżę znajomość z poziomicą (D, na litość boską, dowiedz się, czy mamy poziomicę!). Hi, hi. Posiedzimy sobie w dusznym Pałacu Kultury, gdzie nie ma klimy i innych udogodnień. Na stołkach barowych, zamówiłam dwa ;-) Tak serio, Targi są fajne, ale wiążą się z dużą ilością roboty. Ktoś się do nas wybierze? Książki jak zawsze będą w promocyjnych cenach, zrobimy pewnie jakiś konkurs i wyprzedaż starszych tytułów. Sorry, nie będzie Wrony, Wrona mieszka na Bornholmie...

A z takich tam aktualności:
Mamy wreszcie finalną okładkę do "Żelaznego Ciernia", którego, w wersji, którą pominę milczeniem, będę wysyłać jutro... Ale mam tego mało, bo czaaaaaaas. Hop, "Żelazny Cierń" :-)



Poza tym biedzę się nad stertą reklam, na przykład nad reklamami do "Piosenek dla Pauli", które wyglądają obecnie mniej a więcej tak:



Jak myślicie? Spodoba się ta książka? Bo moim skromnym zdaniem brakowało na rynku porządnej, grubej książki obyczajowej. Lubimy wampiry i inne paranormale, ale czasem fajnie przeczytać coś nieco bardziej życiowego :)

Z ciekawostek - zbaraniałam, gdy zajrzałam na YouTube i odkryłam, całkiem przypadkiem, że teledysk do "Nevermore" ma ponad 15.000 wyświetleń :) Nie spodziewałam się, naprawdę. Nawiasem mówiąc, "Nevermore" bardzo się podobał czytelniczkom, bardzo. Więc dlaczego, u licha, nie stał się bestsellerem? Nie wiem. Trochę szkoda. Nadal mam słabość do tej książki i najchętniej wciskałabym ją, komu popadnie. Tyle tylko, że w biurze mam jeden egzemplarz, a własnego... Przepraszam, własny już chyba oddałam :(

Co do planów wydawniczych, nie mogę się doczekać wydania "Glow". "Żelazny Cierń" zaraz się wyda, więc już nie mogę mówić, że się nie doczekam, ale "Glow" wyjdzie dopiero jesienią... Kurczę, popatrzyłam na katalogi zachodnich wydawnictw i nie bardzo mam na czym oko zawiesić. To znaczy jak mnie coś nawet zafascynuje, to na mur i beton będzie kompletną klapą, więc nawet nie piskam, bo to takie moje prywatne zaciekawienie.

Hmmmm, mam ochotę zrobić plebiscyt na najlepszą i najgorszą okładkę Jaguara. Ciekawe, czy zdążę przed Bolonią :)