Postanowiłam wrócić do tematu "Błękitnokrwistych" :-) Znalazłam dzisiaj na YouTube trailer do "Zagubionych w czasie", kolejnego tomu wampirów.
Kurczę, to były czasy! Kiedy jeszcze nie było tylu powieści paranormalnych, temat dopiero startował, a Wojtek robił n wersji tej samej okładki, bo w kółko coś nam się nie podobało. Na początku powieść graniczyła z parodią - Melissa opisywała życie wampirów z Manhattanu tak jak życie sław, z dystansem. Później zrobiło się poważniej... Wobec całej serii było sporo zastrzeżeń. Pamiętam, że ktoś z Wirtualnej Polski dostał wścieklicy recenzując "Błękitnokrwistych". Cóż, są gusta i guściki - seria jest specyficzna. Od pastiszu po romans z Lucyferem w tle. Mnie osobiście bardziej podobały się początki, czułam ten dystans autorki do opisywanych wydarzeń i chichotałam przy opisach kolejnych supermodnych ciuchów. Wampiry na szpilkach, Dracula jest passe, zapomnij o ziemi z grobu. Nakręciłam się na tę serię i zrobiłam sporo, żeby ją wypromować :)
Tak w temacie nakręcania się... To jest fajne. To jedna z najfajniejszych rzeczy w tej pracy. Dostajesz książkę, z którą możesz zrobić COŚ. Grzebiesz po sieci, czytasz, szukasz porównań. Zakochujesz się albo się nie zakochujesz, mniejsza o to :) Z wykształcenia jestem copywriterem (i licencjonowanym "krytykiem przekazów medialnych", więc śmieję się, że mogę swobodnie powiedzieć komuś, że napisał coś do bani i mam na to papiery), ale nie wyobrażam sobie wymyślania haseł promujących nową pastę do zębów. A może sobie wyobrażam... No, nieważne. W każdym razie przed całym tym paranormalnym boomem, "Błękitnokrwiści" byli czymś nowym, czymś ożywczym (tfu!), wtedy jeszcze można było odwoływać się do Karpat ;-) Teraz by się nie dało.
"Zagubieni w czasie" ukażą się 25 stycznia i przez 5 dni będzie można je kupić wyłącznie w Empiku i na Empik.com. Jestem ciekawa, jak przyjmie się kolejny tom po tak długiej przerwie. Sama jeszcze nie czytałam - zajrzałam do tłumaczenia, a tam, na samiutkim początku, scena erotyczna. O mamo... ;-) A sam trailer, że zawrócę, podoba mi się tak bardzo, że sama chciałabym taki wyproduczyć do jakiejś kolejnej książki :)
wtorek, 20 grudnia 2011
niedziela, 18 grudnia 2011
Czas na podsumowania? :)
Koniec roku to dobry czas na podsumowania, prawda? Podsumowania rzeczy rozmaitych. To może sobie takie podsumowanie zrobimy? Tutaj, póki nie mamy forum (rany, muszę to ruszyć!)
No to... Jaki był 2011 rok? Na przykład książkowo? Bo wiecie, zastanawiałam się dość intensywnie nad tym, jaka była najlepsza książka, jaką w tym roku przeczytałam i... Kurczę, nie mam pojęcia, co czytałam w tym, a co w zeszłym roku. Świetnie, nie? Bo na przykład "Nevermore" czytałam jeszcze w 2010, w oryginale ;-) Wychodzi na to, że połykam książkę, a potem nawet jej nie pamiętam, cóż. Kiedyś zachciało mi się prowadzić bloga, ale nie mam do tego cierpliwości, więc blog zdechł (książkowy znaczy), a mnie tytuły wylatują z głowy. Macie jakiś tegoroczny typ? Ja, jak się okazuje, nie bardzo ;-)
Albo film. Jestem typem człowieka, który mówi, że MUSI iść na coś do kina, po czym do kina nie idzie. Bo coś. Ostatnio byłam bodaj na "Kosmitach i kowbojach", co czego pewnie nie powinnam się przyznawać :P Film był średni. A "Harry Potter" nie podobał mi się w ogóle.
To może muzyka? Macie jakieś tegoroczne odkrycia? Bo ja, jakież to zdumiewające, nie mam. Moja kolekcja nie powiększa się od lat. No, może tylko muzyka do Tribal Fusion, bardzo mi się podoba. Piosenką tego roku było bez wątpienia "Nevermore" grupy BatstaB, ale to chyba ze zrozumiałych względów, nie?
Ktoś był może bardziej odkrywczy? Wychodzi na to, że ja odkryłam tylko brukselkę (której nigdy nie lubiłam, a teraz lubię), Zumbę (która jest o głupich godzinach) oraz pożytki z fotografowania siebie i znajomych w dziwnych kostiumach ;-)
No to... Jaki był 2011 rok? Na przykład książkowo? Bo wiecie, zastanawiałam się dość intensywnie nad tym, jaka była najlepsza książka, jaką w tym roku przeczytałam i... Kurczę, nie mam pojęcia, co czytałam w tym, a co w zeszłym roku. Świetnie, nie? Bo na przykład "Nevermore" czytałam jeszcze w 2010, w oryginale ;-) Wychodzi na to, że połykam książkę, a potem nawet jej nie pamiętam, cóż. Kiedyś zachciało mi się prowadzić bloga, ale nie mam do tego cierpliwości, więc blog zdechł (książkowy znaczy), a mnie tytuły wylatują z głowy. Macie jakiś tegoroczny typ? Ja, jak się okazuje, nie bardzo ;-)
Albo film. Jestem typem człowieka, który mówi, że MUSI iść na coś do kina, po czym do kina nie idzie. Bo coś. Ostatnio byłam bodaj na "Kosmitach i kowbojach", co czego pewnie nie powinnam się przyznawać :P Film był średni. A "Harry Potter" nie podobał mi się w ogóle.
To może muzyka? Macie jakieś tegoroczne odkrycia? Bo ja, jakież to zdumiewające, nie mam. Moja kolekcja nie powiększa się od lat. No, może tylko muzyka do Tribal Fusion, bardzo mi się podoba. Piosenką tego roku było bez wątpienia "Nevermore" grupy BatstaB, ale to chyba ze zrozumiałych względów, nie?
Ktoś był może bardziej odkrywczy? Wychodzi na to, że ja odkryłam tylko brukselkę (której nigdy nie lubiłam, a teraz lubię), Zumbę (która jest o głupich godzinach) oraz pożytki z fotografowania siebie i znajomych w dziwnych kostiumach ;-)
wtorek, 13 grudnia 2011
Wywiad z Varenem i Isobel!

Ha!
W listopadzie tego roku nakładem Wydawnictwa Jaguar ukazała się powieść „Nevermore. Kruk” autorstwa amerykańskiej debiutantki Kelly Creagh. Po wywiadzie z pisarką przyszła pora na wywiad z bohaterami książki – niepoprawną Isobel (szkolną czirliderką) oraz jeszcze bardziej niepoprawnym Varenem, złośliwym i podobno niepopularnym gotem. Nadmieńmy, że jak na osobę niepopularną, Varen cieszy się wyjątkowym uznaniem czytelniczek...
Oddajemy głos bohaterom zdybanym w pewnej Bardzo Dziwnej Knajpie podczas pracy nad pamiętnym projektem o Edgarze Allanie Poem.
Nachalna Dziennikarka: Och, Varen i Isobel, jak wspaniale, że na was trafiłam, mogę wam zadać kilka pytań?
Isobel: Jasne, a o co chodzi? Naprawdę jesteś dziennikarką? Staliśmy się sławni?
Varen: Raczej nie.
(Chwila milczenia, wreszcie Varen wzrusza ramionami)
Nachalna Dziennikarka: No dobrze, dziwnie razem wyglądacie. Powiedzcie, co pomyśleliście o sobie, kiedy spotkaliście się po raz pierwszy?
Isobel: Kiedy pan Swanson, nasz nauczyciel angielskiego zmusił nas do wspólnej pracy nad projektem z literatury, zaczęłam się zastanawiać, czy te wszystkie plotki o Varenie są prawdzie. No wiesz, to, że sypia w trumnie, pije krew i tego rodzaju historie. To chyba przez jego ciuchy, ubiera się, jakby każdego dnia biegł na jakiś pogrzeb.
Varen: Przypadkowa czirliderka. To pierwsza myśl. A druga – i dlaczego się na mnie tak gapi?
Nachalna Dziennikarka: Czyli jest coś w tej drugiej osobie, co was strasznie wkurza?
Isobel: Przepraszam, ale WSZYSTKO mnie w nim wkurza.
Nachalna Dziennikarka: Jakiś przykład?
Isobel: Proszę bardzo: zadaję jakieś pytanie, obojętnie jakie, a on nie odpowiada i tylko patrzy na mnie w ten nieprzyjemny, obojętny sposób, jakbym była obiektem doświadczalnym albo czymś podobnym. Albo te wszystkie tajemnice. Wiesz, Varen wychodzi i na pytanie, dokąd idzie, odpowiada uprzejmym „gdzie indziej”. Super. Właśnie to chciałam wiedzieć. Gdzie jest Varen? Gdzie indziej. I po co? Co to właściwie za odpowiedź?
Varen: Jak widać, czirliderka i wkurzająca osoba to synonimy.
Nachalna Dziennikarka: A jak znosicie zachowanie swoich znajomych? Niektórym nie podoba się to, że utrzymujecie ze sobą kontakty. Ba! Niektórzy wręcz nalegają na to, żebyście przestali się widywać...
Isobel: Moi przyjaciele po prostu nie chcą mnie zrozumieć. Ilekroć ich widzę, tłumaczę, że muszę spotykać się z Varenem żeby skończyć ten głupi projekt z angielskiego. To JEST ważne. Ale z drugiej strony... Z drugiej strony czasem chciałabym, to trochę dziwne, żebyśmy się zaprzyjaźnili. Po prostu. Jest w nim coś takiego, takiego... Intrygującego?
Varen: Szczerze – nie spędzam dni i nocy na zastanawianiu się, co myślą o mnie inni.
Nachalna Dziennikarka: A rodzina? Rodzina i relacje z nią są dla was ważne?
Isobel: Nie wyobrażam sobie, co zrobiłabym bez mojej rodziny! Och, oczywiście, czasem chętnie sprzedałabym komuś mojego brata za niewygórowaną cenę. Na przykład za jamnika, jamniki są fajne. Albo za fretkę, byłoby z niej więcej pożytku niż z Danny’ego. Tak, czy owak, moja rodzina jest dla mnie oparciem. Nawet tata, który niekiedy jest przesadnie zasadniczy i uparty.
Varen: Ojciec i macocha – to chyba nazwałabyś rodziną. Mieszkamy razem, to są nasze relacje. Nie zauważam w nich niczego, co mógłbym nazwać „ważnym”.
Nachalna Dziennikarka: Różnicie się podejściem do życia... Macie jakichś ulubionych filozofów?
Varen: Platon.
Isobel: Co powiedziałeś?
Varen: Pla-ton.
Isobel: Czekaj, kojarzę. To z jakiejś kreskówki?
Varen: Myślisz o Pluto.
Isobel: Nie, nieprawda! Wcale nie, Pluto to planeta!
Varen: ...
Nachalna Dziennikarka: Nie kłóćcie się, proszę! To może powiecie, z jakimi zwierzętami się identyfikujecie?
Isobel: To bardzo trudne pytanie. Człowiek jest jedynym zwierzęciem, które mówi, a ja mówię dużo. Kocham mówić. Mówienie mnie uszczęśliwia. No więc... Może delfin? Delfiny ze sobą rozmawiają, prawda?
Varen: Pająk. Pająki umieją się chować i większość ludzi zostawia je w spokoju.
Nachalna Dziennikarka: Urocze... Zostawmy pająki. Jaka jest ostatnia rzecz, jaką robicie przed pójściem spać?
Isobel: Zazwyczaj rozmawiam przez telefon! Myślałam, że to się skończy, gdy przyjaciele i Brad mnie po prostu znienawidzili. Ale teraz wydzwania do mnie dziewczyna, która ma w szkole szafkę obok mojej. Gwen. Jest dziwna i wie zdecydowanie za dużo o moim życiu. Albo tylko udaje, ale na jedno wychodzi. W każdym razie, jak mówiłam – rozmawiam przez telefon. To relaksujące.
Varen: Zamykam drzwi i piszę.
Nachalna Dziennikarka: A teraz wyobraźcie sobie, że wygraliście wspólną wakacyjną wycieczkę. Gdzie byście pojechali?
Isobel: Ooo! Koniecznie Los Angeles!
Varen: Nie-opalam-się.
Isobel: Ej, daj spokój, moglibyśmy pójść do Disneylandu!
Varen: Tam ludzie-się-uśmiechają.
Isobel: O tak, a ty masz atrofię mięśni twarzy i nie dasz rady!
Varen: Jedziemy do Nowego Orleanu.
Isobel: Do tego upiornego miasta, w którym są duchy i zapuszczone cmentarzyska?
Varen: Lepiej bym tego nie ujął.
Isobel: Och, powinniśmy pójść na kompromis i pojechać do Disneylandu. Mają tam nawiedzone domy, wiesz? Moglibyśmy je obejrzeć.
Varen: ... (mruga)
Nachalna Dziennikarka: Może jednak coś was łączy? Na przykład ulubione filmy albo książki?
Isobel: Totalnie kocham „Dirty Dancing”. Wiem, że to przeżytek, ale i tak uwielbiam ten film! I jeszcze „Diabeł ubiera się u Prady” i „Jak ukraść księżyc”, ten animowany. Są super! A książki... Bo ja tak generalnie wolę magazyny. Na przykład „Vogue” – są tam kapitalne artykuły i nawet kilka zachowałam. Chyba. Powinny być gdzieś w domu.
Varen: Mój ulubiony film: „Edward Nożycoręki”. Ulubiona książka: „Dzieła zebrane” Edgara Allana Poego.
Nachalna Dziennikarka: A teraz mam do was kilka pytań na osobności.
Isobel: Super!
Varen: ... (milczy)
Nachalna Dziennikarka: A więc, Isobel, co sądzisz o zostaniu gotką? Chcesz bliżej poznać Varena, potrafiłabyś się do niego upodobnić?
Isobel: Jestem skłonna do wielu poświęceń dla osób, na których mi zależy, obawiam się jednak, że to by mnie przerosło. Rozumiesz: moda, styl... Są rzeczy, których poświęcać nie wolno!
Nachalna Dziennikarka: Twoja ulubiona kawa?
Isobel: Moccha z podwójnym espresso!
Nachalna Dziennikarka: Czy mogłabyś mi zdradzić jakiś mały sekrecik? Malutką tajemnicę?
Isobel: Cóż... Jestem spod znaku barana, co właściwie nie jest tajemnicą, ale i tak nie powiem nic więcej. Chyba, że chcesz dowiedzieć się czegoś o moim wkurzającym braciszku! Ślini się w trakcie snu i nadal ma poszewkę w króliczki, której nadał imię. Wzruszające, nie? Poza tym, poza tym... Nie mów Varenowi, ale czasem, kiedy na mnie patrzy, mam wrażenie, że zaraz się uduszę. Ma takie przeszywające spojrzenie. Zrozum – niczego z tych oczu nie wyczytasz, tylko nagle robi ci się zimno i nie wiesz jak się zachować. Martwię się trochę, że on coś podejrzewa. No wiesz, że ja czasem... Och, nieważne!
Nachalna Dziennikarka: Bardzo dziękuję za rozmowę, to było urocze!
Nachalna Dziennikarka: Varen, dlaczego jesteś gotem, a nie po prostu samym sobą? Co ukrywasz?
Varen: JESTEM sobą. Jeśli inni chcą coś udowadniać, proszę bardzo.
Nachalna Dziennikarka: Wyobrażasz sobie dzień, w którym wrócisz do naturalnego koloru włosów?
Varen: Chwileczkę, ktoś powiedział ci, że czarny nie jest moim naturalnym kolorem?
Nachalna Dziennikarka: Twoja rodzina jest bogata, więc, do licha, po co dorabiasz po szkole jako sprzedawca lodów?
Varen: Mój ojciec jest bogaty. Zapłaciłem za swój samochód. Posiadanie samochodu wiąże się z możliwością opuszczenia domu. I o to chodzi.
Nachalna Dziennikarka: Bardzo dziękuję za rozmowę. To była przyjemność!
Varen: Wątpię.
(Wywiad via e-mail, odpowiedzi udzieliła autorka książki, Kelly Creagh)
Grudniowa deprecha
Dobra, dałam ciała. Nie pisałam od miesiąca. A teraz Wam coś wyznam: nie cierpię późnojesiennego okresu w mojej pracy. Wiecie, pracuję w czasie tzw. nieokreślonym, co się przekłada po ludzku na: albo zapychasz po 12 godzin, albo gapisz się w sufit. Jak wiadomo, kolejne książki wydamy dopiero w przyszłym roku, zaczniemy zresztą od "Cesarza Nihon-Ja", czyli dziesiątego tomu "Zwiadowców". Pracy mam chwilowo mniej. Na urlopie nie jestem. Po prostu nie mogę sobie znaleźć miejsca :(
Jestem chyba uzależniona od pilnych zleceń, takich, które trzeba zrobić na wczoraj. Jak mam masę roboty, wycisnę jeszcze czas na bloga, na kawę z koleżanką, dodatkowy fitness i siedem projektów graficznych. Jak nie mam pilnych zleceń i konkretów - Boże, ratunku! Nie umiem po prostu wyjść, bo wiem, że pracuję, ale do intensywnej pracy również nie umiem się zmusić, skutkiem czego gapię się tępo w monitor i mrugam. Ech. To tyle takich jesiennych wynurzeń. Dzisiaj zresztą było tak ciepło, że pojechałam załatwiać kilka prywatnych spraw na rowerze. W GRUDNIU!
W tak zwanym międzyczasie byłam na przykład na spotkaniu w bibliotece na Młynarskiej, gdzie produkowałam się o robieniu książek w polskich warunkach :) To taki mój standardowy temat ;-) Było szalenie sympatycznie, ale znowu NIE napisałam, że się wybieram, ups! Przegapiłam sprawę! Pomijam to, że biblioteki szukałam przez pół godziny. Oczywiście po tym, jak już uczynna koleżanka wyszukała mi w Google adres i podała go przez telefon. Spóźniłam się haniebnie na prelkę o mitach arturiańskich, buuuu. Ostatnio bardzo przydałaby mi się druga głowa. Albo i trzecia, bo nie wiem, czy druga nie zachowywałaby się tak samo, jak pierwsza.
Powstał również projekt okładki do "Klucza". "Klucz" ukaże się w lutym.

Tak, to znowu ja ;-) Oryginał zdjęcia znajdziecie tutaj :) Gdybyście kiedyś chcieli, mogę Wam pokazać okładkę w kawałkach albo jakieś kolejne wersje którejś... :) Unikam korzystania z własnych zdjęć, ale czasem tak mi wygodniej ;-) Wiem, co mam (albo tylko tak mi się wydaje...) i nie muszę biegać po agencjach w poszukiwaniu odpowiedniego zdjęcia.
Tak naprawdę mam kilka pomysłów, o czym napisać, ale... Ale to od jutra, ok? Tak w tematach świątecznych :) I jutro, specjalnie dla Was - wywiad z Varenem i Isobel, wyjątkowo czarujący ;-)
Jestem chyba uzależniona od pilnych zleceń, takich, które trzeba zrobić na wczoraj. Jak mam masę roboty, wycisnę jeszcze czas na bloga, na kawę z koleżanką, dodatkowy fitness i siedem projektów graficznych. Jak nie mam pilnych zleceń i konkretów - Boże, ratunku! Nie umiem po prostu wyjść, bo wiem, że pracuję, ale do intensywnej pracy również nie umiem się zmusić, skutkiem czego gapię się tępo w monitor i mrugam. Ech. To tyle takich jesiennych wynurzeń. Dzisiaj zresztą było tak ciepło, że pojechałam załatwiać kilka prywatnych spraw na rowerze. W GRUDNIU!
W tak zwanym międzyczasie byłam na przykład na spotkaniu w bibliotece na Młynarskiej, gdzie produkowałam się o robieniu książek w polskich warunkach :) To taki mój standardowy temat ;-) Było szalenie sympatycznie, ale znowu NIE napisałam, że się wybieram, ups! Przegapiłam sprawę! Pomijam to, że biblioteki szukałam przez pół godziny. Oczywiście po tym, jak już uczynna koleżanka wyszukała mi w Google adres i podała go przez telefon. Spóźniłam się haniebnie na prelkę o mitach arturiańskich, buuuu. Ostatnio bardzo przydałaby mi się druga głowa. Albo i trzecia, bo nie wiem, czy druga nie zachowywałaby się tak samo, jak pierwsza.
Powstał również projekt okładki do "Klucza". "Klucz" ukaże się w lutym.

Tak, to znowu ja ;-) Oryginał zdjęcia znajdziecie tutaj :) Gdybyście kiedyś chcieli, mogę Wam pokazać okładkę w kawałkach albo jakieś kolejne wersje którejś... :) Unikam korzystania z własnych zdjęć, ale czasem tak mi wygodniej ;-) Wiem, co mam (albo tylko tak mi się wydaje...) i nie muszę biegać po agencjach w poszukiwaniu odpowiedniego zdjęcia.
Tak naprawdę mam kilka pomysłów, o czym napisać, ale... Ale to od jutra, ok? Tak w tematach świątecznych :) I jutro, specjalnie dla Was - wywiad z Varenem i Isobel, wyjątkowo czarujący ;-)
wtorek, 15 listopada 2011
Obrazy zagłady
Tak, nie było mnie jakiś czas... "Nevermore" już wyszło, na całe szczęście - koniec martwienia się, jak to będzie. Będzie, jak będzie, niczego więcej zrobić nie mogę. Książka podoba się bardzo, a czy sprzeda się w jakiś znośny sposób, to już inna bajka. Jasne, że chciałabym, żeby okazała się wielkim bestsellerem ;-) Ale na to chyba nie ma szans... No, mniejsza.
W kwestii teledysku - usunęłam możliwość dodawania komentarzy pod filmikiem na YouTube. Kontrowersyjna decyzja, za którą dostałam po głowie od osobistej koleżanki. Powiedzmy tak: BatstaB jest specyficznym zespołem złożonym z przesympatycznych ludzi. Grają gatunek muzyki praktycznie w Polsce nieznany. Mają mały krąg odbiorców, mogą się podobać, mogą się nie podobać. Jakoś tak się składa, że ludziom łatwiej wypowiadać negatywne opinie niż pozytywne, a mnie, delikatnie mówiąc, nie chciało się czytać kolejnego zjazdu. I wyjaśniać - robimy sobie jaja. Nie jesteśmy na serio. Fajnie się bawimy. Taka specyfika...
Krótko i węzłowato - osobiste wycieczki w kierunku zespołu czy wokalistki nie są tym, na co mam ochotę. Amen. Cieszy mnie wysoka dość oglądalność - nawet jeśli bierze się z tego, że wielu osobom produkcja się nie podoba.
A co do obrazów zagłady... Ostatnio biuro jest jednym wielkim obrazem zagłady - wysyłki. Jako iż otrzymuję bardzo dużo mejli od osób, które chcą otrzymywać książki do recenzji, przedstawię graficznie, dlaczego mi ciężko.



Fajnie, nie? To oczywiście tylko część tego, co się w kółko wysyła. Jak napisał A. z magazynu: najlepiej muskulaturze służy praca w kulturze ;-) To hasło na ten tydzień.
Powoli zaczynają się dziać konkursy z "Nevermore" :-) Zaraz ruszy konkurs na Fotce, jeśli przejdzie ta opcja, którą sobie wymyśliłam, dam znać :-) I podlinkuję, bo może ktoś ma konto (ja mam) i go używa (ja nie używam...).
Teraz odpicuję wreszcie wywiad z Lesley i puszczę go na sieć, a potem zajmę się jeszcze jedną kwestią, która mnie gryzie...
W kwestii teledysku - usunęłam możliwość dodawania komentarzy pod filmikiem na YouTube. Kontrowersyjna decyzja, za którą dostałam po głowie od osobistej koleżanki. Powiedzmy tak: BatstaB jest specyficznym zespołem złożonym z przesympatycznych ludzi. Grają gatunek muzyki praktycznie w Polsce nieznany. Mają mały krąg odbiorców, mogą się podobać, mogą się nie podobać. Jakoś tak się składa, że ludziom łatwiej wypowiadać negatywne opinie niż pozytywne, a mnie, delikatnie mówiąc, nie chciało się czytać kolejnego zjazdu. I wyjaśniać - robimy sobie jaja. Nie jesteśmy na serio. Fajnie się bawimy. Taka specyfika...
Krótko i węzłowato - osobiste wycieczki w kierunku zespołu czy wokalistki nie są tym, na co mam ochotę. Amen. Cieszy mnie wysoka dość oglądalność - nawet jeśli bierze się z tego, że wielu osobom produkcja się nie podoba.
A co do obrazów zagłady... Ostatnio biuro jest jednym wielkim obrazem zagłady - wysyłki. Jako iż otrzymuję bardzo dużo mejli od osób, które chcą otrzymywać książki do recenzji, przedstawię graficznie, dlaczego mi ciężko.



Fajnie, nie? To oczywiście tylko część tego, co się w kółko wysyła. Jak napisał A. z magazynu: najlepiej muskulaturze służy praca w kulturze ;-) To hasło na ten tydzień.
Powoli zaczynają się dziać konkursy z "Nevermore" :-) Zaraz ruszy konkurs na Fotce, jeśli przejdzie ta opcja, którą sobie wymyśliłam, dam znać :-) I podlinkuję, bo może ktoś ma konto (ja mam) i go używa (ja nie używam...).
Teraz odpicuję wreszcie wywiad z Lesley i puszczę go na sieć, a potem zajmę się jeszcze jedną kwestią, która mnie gryzie...
czwartek, 3 listopada 2011
KONKURS!

MINISTERSTWO PROPAGANDY JAGUARA
Listopadowy konkurs Jaguara! Czyż jest lepsza pora na czytanie książek niż jesień? Krótkie dni, coraz dłuższe wieczory, upiorna pogoda... Czasy nachalnej propagandy mamy już za sobą, ale cel jest szczytny!
Stwórz plakat propagujący czytanie. Wrzuć na naszą ścianę na Fejsie!
Dla autorów trzech najlepszych dzieł (lubimy szaleńców) – nagrody książkowe.
Jakie? Tak samo jak zwykle – sam wygrywasz, sam wybierasz :)
Konkurs potrwa do 15 listopada!
środa, 2 listopada 2011
Wywiad z Varenem i Isobel ;-)
Widzieliście kiedyś coś takiego? Wywiad z bohaterami książki? Hehehehehe, obśmiałam się jak norka ;-)
Publikuję za pozwoleniem autorki tegoż tekstu
Żeby nie przedłużać - krótkie spotkanie z bohaterami "Nevermore" :-)
1. Czy moglibyście zdradzić nam coś, czego ludzie jeszcze o was nie wiedzą?
Isobel: Hmmmmmm. Moimi ulubionymi kwiatami są tulipany, szczególnie te różowe. Takie coś się liczy, czy chodzi o coś bardziej osobistego? Na przykład o te dziwaczne sny o gościu ze szkoły, które mam od czasu, gdy nauczyciel kazał nam pracować razem nad projektem z literatury... To znaczy, to nie są TAKIE sny, rozumiecie. Po prostu sny. Tylko... pokręcone.
Varen: Jeśli ci powiem, zaraz wszyscy wokół będą o tym wiedzieć, tak więc pytanie to, z samej swojej natury, jest absurdalne w swojej bezsensowności.
2. Co rzuciło wam się w oczy przy pierwszym spotkaniu?
Isobel: Co rzuciło mi się... To chyba oczywiste! Jeden rzut oka i proszę – jesteś pewna, że stoisz przed modernistycznym ekwiwalentem Dartha Vadera. Mogłabym więc powiedzieć, że rzuciła mi się w oczy czerń – czarne ubranie, czarne włosy, ciężkie buciory, łańcuchy. A potem, ale to dopiero po dłuższej chwili, oczy. Zielone. Całkiem jak wypolerowany jadeit. Te zielone oczy to była właściwie jedyny kolor poza czarnym.
Varen: Jej wyrafinowanie. Gąska. Albo po prostu... gęś.
3. Czy wasze imiona układają się w jakieś ciekawe anagramy?
Isobel: To jakiś turniej?
Varen: Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale moje imię można zamienić na słowo „raven”. Kruk. Bardzo ciekawe.
4. Kto ostatnio wysłał wam SMS?
Isobel: Gwen Daniels, dziewczyna, która ma szafkę tuż obok mojej. Jest trochę dziwna. Pochodzi z Brooklynu, ale w końcu to Nowy Jork. Tak czy siak, zaczęłyśmy trochę gadać i wyszło na to, że sporo wie o wszystkich w szkole. Tak, tak, o mnie też. A przynajmniej tak się jej wydaje.
Varen: Nie posiadam i nie zamierzam posiadać prywatnego telefonu komórkowego. Czy raczej powinienem powiedzieć: tak uwielbianego przez wszystkich gadżetu do wtykania nosa w cudze sprawy.
5. Gdybyście mogli zjeść lunch w towarzystwie jakiejś sławnej osoby, kogo byście wybrali?
Isobel: Lady Gaga! Albo lepiej P!NK! Nie, czekaj – Johnny Deep. Koniecznie w kostiumie Jacka Sparrow. O tak! I jeszcze Orlando Bloom do kompletu.
Varen: Edgar Allan Poe. Mam do niego kilka pytań.
6. Jaki jest twój pomysł na idealną randkę?
Varen: Nagrobek, kruk, świece i twoja dusza.
Isobel: Mnóstwo kwiatów! Och, i muzyka. Czekoladowe fondue... Albo, cóż, jakby to ująć... cmentarz?
7. Co byłoby dla ciebie trudniejsze, wyznać komuś, że go kochasz, czy powiedzieć, że nie odwzajemniasz uczucia?
Isobel: To chyba zależy od osoby. Obydwie sytuacje byłyby trudne – zwłaszcza gdy nie wiesz co ta druga osoba naprawdę czuje.
Varen: Żadne z powyższych. Po prostu nigdy nie dopuszczę do tego, by którakolwiek z sytuacji miała miejsce. Po moim trupie!
8. Gdybyś miał utknąć na bezludnej wyspie i mógł zabrać ze sobą jeden jedyny przedmiot, co by to było.
Isobel: Szczotka do włosów? Dezodorant? A może szczoteczka do zębów... Czekaj! A mogę zabrać telefon?
Varen: Szkicownik. To wszystko, czego potrzebuję, żeby uciec. Dosłownie.
9. Szklanka jest w połowie pełna czy pusta?
Isobel: To chyba zależy od tego, jak bardzo chce mi się pić. Po treningu albo ważnym meczu nawet cała szklanka jest absolutnie i totalnie pusta!
Varen: O, bezsensowne, pseudofilozoficzne pytanie, które ma na celu zbadać poziom mojego optymizmu albo pesymizmu, bla, bla, bla, bla... Pozwól, że zapytam: jeśli drzewo w lesie upada, ale w pobliżu nie ma nikogo, kto usłyszałby hałas, to czy pingwiny zbuntują się przeciwko wszelkim zasadom i zaczną migrować zimą na północ? I co? Czujesz się zirytowana albo znudzona? Bo ja tak.
10. Czy byłeś kiedyś świadkiem czegoś... dziwnego?
Isobel: Właściwie to tak. Jest taki koleś w płaszczu i dziwnym kapeluszu. Zasłania sobie twarz białym szalikiem. Prześladuje mnie w snach, czasem nawet pojawia się w lustrze. Chyba ma jakiś związek z tym projektem na angielski i z... Varenem. Kurczę, zaczynam się go bać. Gada i gada, a i tak mam wrażenie, że coś przede mną ukrywa.
Varen: Nie bardzo rozumiem, co „dziwnego” masz na myśli...
11. Weź książkę, która leży najbliżej ciebie, otwórz ją na stronie 18 i znajdź czwarty wers. O czym mówi?
Varen: Z tego cienia na podłodze duszy mej już żadne ręce nie podniosą – NIGDY WIĘCEJ.
Isobel: Hmmmm, a może być magazyn? Strona osiemnasta. Spójrzmy... Okej. Wers czwaaaaaaarty. Wers czwarty mówi: „nadaje puszystość. Susz włosy od nasady aż po końcówki.”
Dzięki za odpowiedzi, jesteście najlepsi!
Hi, hi - tyle mam do powiedzenia :) Planuję namówić Kelly na wywiad z Varenem (na wywiad ze sobą już się zgodziła :D Fajnie byłoby ucapić bohatera i zadać mu kilka niewygodnych pytań, nie? :>
I ogromnie się cieszę, że podoba Wam się teledysk! :D Jestem cała w skowronkach! Teraz lecę do biura - mam zaległe konkursy. Do blogów i wysyłek wracam w przyszłym tygodniu, okej? Jutro zaczynają się targi w Krakowie więc wszystko na jednej nodze.
Publikuję za pozwoleniem autorki tegoż tekstu
Żeby nie przedłużać - krótkie spotkanie z bohaterami "Nevermore" :-)
1. Czy moglibyście zdradzić nam coś, czego ludzie jeszcze o was nie wiedzą?
Isobel: Hmmmmmm. Moimi ulubionymi kwiatami są tulipany, szczególnie te różowe. Takie coś się liczy, czy chodzi o coś bardziej osobistego? Na przykład o te dziwaczne sny o gościu ze szkoły, które mam od czasu, gdy nauczyciel kazał nam pracować razem nad projektem z literatury... To znaczy, to nie są TAKIE sny, rozumiecie. Po prostu sny. Tylko... pokręcone.
Varen: Jeśli ci powiem, zaraz wszyscy wokół będą o tym wiedzieć, tak więc pytanie to, z samej swojej natury, jest absurdalne w swojej bezsensowności.
2. Co rzuciło wam się w oczy przy pierwszym spotkaniu?
Isobel: Co rzuciło mi się... To chyba oczywiste! Jeden rzut oka i proszę – jesteś pewna, że stoisz przed modernistycznym ekwiwalentem Dartha Vadera. Mogłabym więc powiedzieć, że rzuciła mi się w oczy czerń – czarne ubranie, czarne włosy, ciężkie buciory, łańcuchy. A potem, ale to dopiero po dłuższej chwili, oczy. Zielone. Całkiem jak wypolerowany jadeit. Te zielone oczy to była właściwie jedyny kolor poza czarnym.
Varen: Jej wyrafinowanie. Gąska. Albo po prostu... gęś.
3. Czy wasze imiona układają się w jakieś ciekawe anagramy?
Isobel: To jakiś turniej?
Varen: Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale moje imię można zamienić na słowo „raven”. Kruk. Bardzo ciekawe.
4. Kto ostatnio wysłał wam SMS?
Isobel: Gwen Daniels, dziewczyna, która ma szafkę tuż obok mojej. Jest trochę dziwna. Pochodzi z Brooklynu, ale w końcu to Nowy Jork. Tak czy siak, zaczęłyśmy trochę gadać i wyszło na to, że sporo wie o wszystkich w szkole. Tak, tak, o mnie też. A przynajmniej tak się jej wydaje.
Varen: Nie posiadam i nie zamierzam posiadać prywatnego telefonu komórkowego. Czy raczej powinienem powiedzieć: tak uwielbianego przez wszystkich gadżetu do wtykania nosa w cudze sprawy.
5. Gdybyście mogli zjeść lunch w towarzystwie jakiejś sławnej osoby, kogo byście wybrali?
Isobel: Lady Gaga! Albo lepiej P!NK! Nie, czekaj – Johnny Deep. Koniecznie w kostiumie Jacka Sparrow. O tak! I jeszcze Orlando Bloom do kompletu.
Varen: Edgar Allan Poe. Mam do niego kilka pytań.
6. Jaki jest twój pomysł na idealną randkę?
Varen: Nagrobek, kruk, świece i twoja dusza.
Isobel: Mnóstwo kwiatów! Och, i muzyka. Czekoladowe fondue... Albo, cóż, jakby to ująć... cmentarz?
7. Co byłoby dla ciebie trudniejsze, wyznać komuś, że go kochasz, czy powiedzieć, że nie odwzajemniasz uczucia?
Isobel: To chyba zależy od osoby. Obydwie sytuacje byłyby trudne – zwłaszcza gdy nie wiesz co ta druga osoba naprawdę czuje.
Varen: Żadne z powyższych. Po prostu nigdy nie dopuszczę do tego, by którakolwiek z sytuacji miała miejsce. Po moim trupie!
8. Gdybyś miał utknąć na bezludnej wyspie i mógł zabrać ze sobą jeden jedyny przedmiot, co by to było.
Isobel: Szczotka do włosów? Dezodorant? A może szczoteczka do zębów... Czekaj! A mogę zabrać telefon?
Varen: Szkicownik. To wszystko, czego potrzebuję, żeby uciec. Dosłownie.
9. Szklanka jest w połowie pełna czy pusta?
Isobel: To chyba zależy od tego, jak bardzo chce mi się pić. Po treningu albo ważnym meczu nawet cała szklanka jest absolutnie i totalnie pusta!
Varen: O, bezsensowne, pseudofilozoficzne pytanie, które ma na celu zbadać poziom mojego optymizmu albo pesymizmu, bla, bla, bla, bla... Pozwól, że zapytam: jeśli drzewo w lesie upada, ale w pobliżu nie ma nikogo, kto usłyszałby hałas, to czy pingwiny zbuntują się przeciwko wszelkim zasadom i zaczną migrować zimą na północ? I co? Czujesz się zirytowana albo znudzona? Bo ja tak.
10. Czy byłeś kiedyś świadkiem czegoś... dziwnego?
Isobel: Właściwie to tak. Jest taki koleś w płaszczu i dziwnym kapeluszu. Zasłania sobie twarz białym szalikiem. Prześladuje mnie w snach, czasem nawet pojawia się w lustrze. Chyba ma jakiś związek z tym projektem na angielski i z... Varenem. Kurczę, zaczynam się go bać. Gada i gada, a i tak mam wrażenie, że coś przede mną ukrywa.
Varen: Nie bardzo rozumiem, co „dziwnego” masz na myśli...
11. Weź książkę, która leży najbliżej ciebie, otwórz ją na stronie 18 i znajdź czwarty wers. O czym mówi?
Varen: Z tego cienia na podłodze duszy mej już żadne ręce nie podniosą – NIGDY WIĘCEJ.
Isobel: Hmmmm, a może być magazyn? Strona osiemnasta. Spójrzmy... Okej. Wers czwaaaaaaarty. Wers czwarty mówi: „nadaje puszystość. Susz włosy od nasady aż po końcówki.”
Dzięki za odpowiedzi, jesteście najlepsi!
Hi, hi - tyle mam do powiedzenia :) Planuję namówić Kelly na wywiad z Varenem (na wywiad ze sobą już się zgodziła :D Fajnie byłoby ucapić bohatera i zadać mu kilka niewygodnych pytań, nie? :>
I ogromnie się cieszę, że podoba Wam się teledysk! :D Jestem cała w skowronkach! Teraz lecę do biura - mam zaległe konkursy. Do blogów i wysyłek wracam w przyszłym tygodniu, okej? Jutro zaczynają się targi w Krakowie więc wszystko na jednej nodze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)