Próba ognia

piątek, 19 grudnia 2014

Niedobry wydawca, co sam nie chce i innym nie da - NEVERMORE



Kochani, w związku z powtarzającymi się (niczym, wybaczcie porównanie, kwaśne deszcze) pytaniami, o to, KIEDY i CZY wydamy ostatnią część "Nevermore" Kelly Creagh, spieszę donieść, że:

- nie przechowujemy maszynopisu powieści w zamkniętej na cztery spusty szufladzie biurka w Pokoju Rady Zarządu;
- nie wyciągamy go ciemną nocą, żeby się nań gapić i napawać się atmosferą trącącego desperacją oczekiwania emanującą od wielbicielek jedynego i niepowtarzalnego Varena*;
- nie zastrzeliliśmy autorki;
- nie wywaliliśmy maszynopisu przez okno;
- ani nie wsadziliśmy go do niszczarki;
- nie nakryliśmy go stertą różnych potencjalnie ważniejszych tekstów, które planujemy wydać w 2015 roku;
- nie przehandlowaliśmy go na czarnym rynku za miskę ryżu, płytę Łan Dajrekszyn i bursztynowy tampon**;
- nie oddaliśmy go konkurencji;
- ani o nim nie zapomnieliśmy.

Po prostu JESZCZE GO NIE MA! I tyle. Oficjalna data premiery w USA to końcówka lipca 2015 roku. Wierzcie mi, gdy tylko do redakcji trafi tekst do tłumaczenia, poinformuję o tym na blogu. Wołami. Bo lubię tę książkę, bardzo lubię, z czego zapewne zdaje sobie sprawę każdy, kto miał w ręku tom pierwszy i zadał sobie trud przeczytania kilku zdań wstępu ;-) Serio.

Na razie jest data oficjalnej premiery, tytuł "Oblivion" oraz okładka. O taka. 


 Wiem, że wielu osobom się design serii w wydaniu amerykańskim nie podoba, ja nigdy nie miałam z nim problemu ;-) Polską okładkę możecie sobie bez problemu wyobrazić, nie? Będzie miała kruka na froncie. Gałęzie. I będzie fioletowa. Bo czarną i białą już wykorzystaliśmy.

Ja też bym chciała. Bardzo :)

Jeśli chcecie wprawić się w okołonevermore'owy nastrój, nieodmiennie polecam starego "Kruka" z Brandonem Lee (18+, bo klną) i czytanie Poego, który klasykiem jest i basta i z którego cytatów zarówno w książkach Creagh, jak i w sieci znajdziecie mnóstwo :) A ten akurat wylądował w opisie "Oblivion" - Odległość między życiem a śmiercią jest nieokreślona. Dlatego nikt nie wie, gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie.

* ew. Pinfeathersa.
** wyguglajcie sobie, a co?

środa, 10 grudnia 2014

Rachunek sumienia AD 2014



Wiecie, dlaczego lubię robić podsumowania? Nie dlatego, żeby chwalić się wszem i wobec, ileż to książek wydał Jaguar w danym roku (choć to również jest miłe - kiedy zaczynałam "zabawę" z wydawniczym kotem, było tych książek naście rocznie) i nadymać się na myśl o przyroście, progresie, rozwoju i tak dalej... Nie, lubię robić podsumowania, bo dopiero patrząc wstecz na plan wydawniczy, zauważam, jak zmienia się i przekształca oferta. Kiedyś, kilka lat temu, a więc wcale nie w czasach dinozaurów, Jaguar wydawał naprawdę sporo fantastyki (a raczej fantasy), bo właśnie tego łaknęli czytelnicy. Potem, jak burza, weszły romanse paranormalne, co jeden to weselszy ;-) Po romansach nadeszły różnej maści dystopie, które okazały się gatunkiem wysokiego ryzyka. Po dystopiach, a właściwie równolegle z nimi, nadciągnęły romanse i obyczajówki pozbawione elementów ekstraordynaryjnych. Wierzcie mi, obserwowanie tych przemian jest fascynujące i zastanawiam się, czy przypadkiem nie istnieje gdzieś jakaś praca naukowa na temat fluktuacji tematów przewodnich w literaturze młodzieżowej :)

Robienie podsumowań jest również świetną okazją, by policzyć te wszystkie dodruki, które się zrobiło po drodze :) Dodruki to kolejna ciekawa rzecz. Czytelnicy nie są najczęściej świadomi ich istnienia (bo kompot zawsze był i to, że jest nikogo nie dziwi), wydawnictwo zaś... Wydawnictwo potrafi się w takich dodrukach nieźle zakopać, jeśli o ilość pracy chodzi. Bo choć książka gotowa, to jednak trzeba jej produkcję i dystrybucję skoordynować :)

Wiecie, ile było dodruków w 2014 roku? Czterdzieści jeden :) Drobiazg, nie? Zwłaszcza dla wydawnictwa, które w żaden sposób nie przypomina korpo ;-)

Jak powszechnie wiadomo, serie książkowe są tym, co tygryski lubią najbardziej. Oraz tym, czego tygryski nie znoszą :) Na dwoje babka wróżyła. Jeśli seria zaskoczy, to super i w ogóle fantastycznie, połowa roboty za nami, czytelnicy szczęśliwi, przedstawienie trwa. Jeśli nie zaskoczy... Oj. W każdym razie wydawanie serii to zawsze pewne ryzyko, które jednak podejmujemy dość chętnie. Dlaczego? Bo Czytelnicy przywiązują się do bohaterów i światów. Ile seriali w tej chwili oglądacie? (To mi przypomina, że powinnam dokończyć przedostatni sezon "Big Ban Theory", ale zawsze coś) Właśnie z racji przywiązania do serii, znaczną część planu Jaguara rokrocznie stanowią kontynuacje :) "Zwiadowcy" rozrośli się ponadprzeciętnie, puchną również "Kroniki Wardstone".

Ale samymi kontynuacjami się nie da, było więc i parę nowości-nowości, czyli książek, z którymi w ogóle nie mieliście wcześniej do czynienia :) Na przykład "Rywalki". Albo "Black*Out". Albo "Coś do...". Czy, tak bardzo przez Was lubiane "Morze Spokoju" :) W ofercie Jaguara pojawiły się również nowe autorki - Alessia Gazzola, Catherine Ryan Hyde, Morgan Matson.

W sumie, wraz z kontynuacjami (nie mylić z dodrukami), było tych książek czterdzieści osiem (liczę razem z mutacjami oprawy i mogłam coś zgubić), plus dwa audiobooki :)  

A teraz pomyślcie ciepło o osiemdziesięciu dziewięciu książkach, jakimś dzikim stadzie e-booków i ekipie Jaguara w niezmiennym składzie E-szefowa, A-szefowa, Piękna oraz Straszna M (mocno przez ostatni rok nieobecna) :) Ja wiem, że jest jeszcze Wroni Admin, ale Wroni Admin mieszka idyllicznej wyspie i jest osobą wirtualną. Żywą, jak najbardziej, ale cieleśnie nieobecną.

Plan na przyszły rok wcale nie jest okrojony względem tegorocznego, zapowiada się więc jeszcze więcej wytężonej roboty, zwłaszcza, że, wreszcie i po wielu perypetiach, do Polski ma przyjechać z wizytą John Flanagan ;-)

Na zakończenie: moją ulubioną książką mijającego roku (jeśli o pozycje Jaguara idzie) jest bezsprzecznie "Morze Spokoju". A co Wam najbardziej przypadło do gustu?

---------------------------------------------------------
PS. Jeśli jesteście ciekawi książki "Trial by Fire" J. Angelini, to zajrzyjcie na bloga Avellany To link bezpośredni do muflowych problemów, ale Avellana bardzo zgrabnie odniosła się również do afery o recenzje i kompetencje ;-) 

PPS. No właśnie. Blogosfera dalej płonie, czy już przygasła? Bo nie czuję dymu ;-)

PPPS. Wrzucam tego gifa tylko dlatego, ze mogę. Serio.