Wiecie, dlaczego lubię robić podsumowania? Nie dlatego, żeby
chwalić się wszem i wobec, ileż to książek wydał Jaguar w danym roku (choć to
również jest miłe - kiedy zaczynałam "zabawę" z wydawniczym kotem,
było tych książek naście rocznie) i nadymać się na myśl o przyroście,
progresie, rozwoju i tak dalej... Nie, lubię robić podsumowania, bo dopiero
patrząc wstecz na plan wydawniczy, zauważam, jak zmienia się i przekształca oferta.
Kiedyś, kilka lat temu, a więc wcale nie w czasach dinozaurów, Jaguar wydawał
naprawdę sporo fantastyki (a raczej fantasy), bo właśnie tego łaknęli
czytelnicy. Potem, jak burza, weszły romanse paranormalne, co jeden to weselszy
;-) Po romansach nadeszły różnej maści dystopie, które okazały się gatunkiem
wysokiego ryzyka. Po dystopiach, a właściwie równolegle z nimi, nadciągnęły
romanse i obyczajówki pozbawione elementów ekstraordynaryjnych. Wierzcie mi,
obserwowanie tych przemian jest fascynujące i zastanawiam się, czy przypadkiem
nie istnieje gdzieś jakaś praca naukowa na temat fluktuacji tematów przewodnich
w literaturze młodzieżowej :)
Robienie podsumowań jest również świetną okazją, by policzyć
te wszystkie dodruki, które się zrobiło po drodze :) Dodruki to kolejna ciekawa
rzecz. Czytelnicy nie są najczęściej świadomi ich istnienia (bo kompot zawsze
był i to, że jest nikogo nie dziwi), wydawnictwo zaś... Wydawnictwo potrafi się
w takich dodrukach nieźle zakopać, jeśli o ilość pracy chodzi. Bo choć książka
gotowa, to jednak trzeba jej produkcję i dystrybucję skoordynować :)
Wiecie, ile było dodruków w 2014 roku? Czterdzieści jeden :)
Drobiazg, nie? Zwłaszcza dla wydawnictwa, które w żaden sposób nie przypomina
korpo ;-)
Jak powszechnie wiadomo, serie książkowe są tym, co tygryski
lubią najbardziej. Oraz tym, czego tygryski nie znoszą :) Na dwoje babka wróżyła.
Jeśli seria zaskoczy, to super i w ogóle fantastycznie, połowa roboty za nami,
czytelnicy szczęśliwi, przedstawienie trwa. Jeśli nie zaskoczy... Oj. W każdym
razie wydawanie serii to zawsze pewne ryzyko, które jednak podejmujemy dość
chętnie. Dlaczego? Bo Czytelnicy przywiązują się do bohaterów i światów. Ile
seriali w tej chwili oglądacie? (To mi przypomina, że powinnam dokończyć
przedostatni sezon "Big Ban Theory", ale zawsze coś) Właśnie z racji
przywiązania do serii, znaczną część planu Jaguara rokrocznie stanowią
kontynuacje :) "Zwiadowcy" rozrośli się ponadprzeciętnie, puchną
również "Kroniki Wardstone".
Ale samymi kontynuacjami się nie da, było więc i parę nowości-nowości,
czyli książek, z którymi w ogóle nie mieliście wcześniej do czynienia :) Na
przykład "Rywalki". Albo "Black*Out". Albo "Coś
do...". Czy, tak bardzo przez Was lubiane "Morze Spokoju" :) W
ofercie Jaguara pojawiły się również nowe autorki - Alessia Gazzola, Catherine
Ryan Hyde, Morgan Matson.
W sumie, wraz z kontynuacjami (nie mylić z dodrukami), było
tych książek czterdzieści osiem (liczę razem z mutacjami oprawy i mogłam coś
zgubić), plus dwa audiobooki :)
A teraz pomyślcie ciepło o osiemdziesięciu dziewięciu
książkach, jakimś dzikim stadzie e-booków i ekipie Jaguara w niezmiennym
składzie E-szefowa, A-szefowa, Piękna oraz Straszna M (mocno przez ostatni rok
nieobecna) :) Ja wiem, że jest jeszcze Wroni Admin, ale Wroni Admin mieszka idyllicznej
wyspie i jest osobą wirtualną. Żywą, jak najbardziej, ale cieleśnie nieobecną.
Plan na przyszły rok wcale nie jest okrojony względem
tegorocznego, zapowiada się więc jeszcze więcej wytężonej roboty, zwłaszcza,
że, wreszcie i po wielu perypetiach, do Polski ma przyjechać z wizytą John
Flanagan ;-)
Na zakończenie: moją ulubioną książką mijającego roku (jeśli
o pozycje Jaguara idzie) jest bezsprzecznie "Morze Spokoju". A co Wam
najbardziej przypadło do gustu?
---------------------------------------------------------
PS. Jeśli jesteście ciekawi książki "Trial by Fire" J. Angelini, to zajrzyjcie na bloga Avellany To link bezpośredni do muflowych problemów, ale Avellana bardzo zgrabnie odniosła się również do afery o recenzje i kompetencje ;-)
PS. Jeśli jesteście ciekawi książki "Trial by Fire" J. Angelini, to zajrzyjcie na bloga Avellany To link bezpośredni do muflowych problemów, ale Avellana bardzo zgrabnie odniosła się również do afery o recenzje i kompetencje ;-)
PPS. No właśnie. Blogosfera dalej płonie, czy już przygasła? Bo nie czuję dymu ;-)
PPPS. Wrzucam tego gifa tylko dlatego, ze mogę. Serio.
PPPS. Wrzucam tego gifa tylko dlatego, ze mogę. Serio.
To wina świąt :P. A tak poza tym, odnosząc się do Twojego pomysłu o ewolucji literatury młodzieżowej, to nie słyszałam o takiej pracy, zresztą wyszłaby z tego bardzo ciekawa magisterka. Jeśli chodzi o Wasze tegoroczne nowości, to miałam przyjemność przeczytać (tylko) "Morze spokoju", które okazało się fe-no-me-nal-ne! <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobało :)
UsuńJaka szkoda, że magisterka już za mną :P
Ja w tym roku pochłonęłam Magię Złota Tamory Pierce (uwielbiam tę autorkę!), Miłość i medycyna sądowa (dawno nie czytałam tak dobrej komedii dla kobiet) oraz Poza czasem. Ta ostatnia bardzo mi się spodobała, ale nie sięgnę po kontynuację, bo coś czuję, że druga część będzie się skupiać na miłości dwójki nastolatków, a nie na podróżach w czasie ;)
OdpowiedzUsuńA co do seriali, to oglądam aktualnie: Jak poznałem waszą matkę, Arrow, Agents of Shield, Hercules Poirot i Trzecią planetę od słońca. Niestety nie rozumiem popularności i zachwytów nad The Big Bang Theory. Obejrzałam kilka odcinków i ani razu się nie zaśmiałam ;)
W przyszłym roku liczę na Tamorę Pierce, nową serię kryminałów oraz na komedyjkę dla kobiet :)
Bo Big Bang Theory robi się zabawne, jak już się dobrze otrzaska z bohaterami :) Przez pierwszych kilka odcinków ziewałam, aż mi szczęka trzeszczała ;-) Ale nie zmuszam i nie zachęcam, wybór jest przeogromny.
UsuńJestem serialową nogą. Nie oglądałam niczego, co wymieniłaś ;-) Seriale zaczęły mnie bawić jakiś rok temu, więc wszystko przede mną :D
Morze spokoju faktycznie - genialne i spokojnie można powiedzieć, że to jednak z najlepszych, o ile nie najlepsza powieść 2014. Ale sporo mieliście w tym roku strzałów w dziesiątkę. Mam nadzieję, że w przyszłym roku bedzie podobnie :)
OdpowiedzUsuńMła też ma taką nadzieję ;-) Morze Spokoju lubię bardzo. Gdybym miała podać trzy tytuły Jaguara, do którym mam prawdziwą słabość, to byłyby to: Nevermore, Morze Spokoju i Tak blisko :) A ze staroci: Morze Trolli.
UsuńKurczę, ale marynistycznie :P
Jestem prawie pewna, że jakaś praca o ewolucji gatunków młodzieżowych powstała, niekoniecznie magisterska. Rocznie powstaje tyle prac na tyle różnych tematów, że szczerze żałuję, że nie są one udostępniane szerszej publiczności, bo człowiek siedzi nad tym rok albo dwa po to, żeby po obronie zniknęło w otchłani dziekanatu. Chociaż z drugiej strony, jak tak patrzę po swoich znajomych, to większość z nich nigdy nie jest zadowolona z efektu końcowego (bo niezależnie od tego, ile ma się czasu na pisanie, i tak jest go za mało), więc prawdopodobnie nie zgodziłaby się na udostępnienie.
OdpowiedzUsuńAle w którymś numerze "Książek" z tego roku pojawił się artykuł o ogólnej zmianie tendencji gatunkowej wśród czytelników i okazało się, że w latach 90. dominowała literatura obyczajowa i romans, w następnej dekadzie kryminał, a obecnie - horror. Co do pierwszych dwóch się zgodzę, wzrostu ilości horrorów, choćby szeroko pojętych, w ciągu ostatnich czterech lat jakoś nie zauważyłam.
Co do seriali - obawiam się, że jestem jakimś wybrykiem natury, bo rzadko kiedy potrafię się naprawdę wciągnąć (ale nie na tyle, żeby oglądać po nocach, zamiast spać), a jak już mi się skończy sezon, to wcale nie jęczę do następnego (chociaż, gdy się pojawi, obejrzę). Cykle książkowe bardziej mnie wciągają, dotrę do końca kosztem pracy i innych zajęć, choćby po to, żeby po fakcie stwierdzić, że niekoniecznie było warto - może nie tyle czytać, co rzucać wszystko inne ;)
Ciekawi mnie, czy te badania dotyczyły popytu czy podaży, bo horrorów faktycznie zrobiło się mnóstwo, nie wydaje mi się jednak, by, przynajmniej u nas, notowały jakąś rekordową sprzedaż.
UsuńNie jesteś wybrykiem natury ;-) Nie jestem w stanie obejrzeć NICZEGO (poza kotkami na YT albo letsplejami), jeśli ktoś nie ogląda ze mną. Mogę pokochać jakiś serial, umierać z ciekawości, co dalej, ale sama nie włączę. Sama mogę czytać. Graficzyć. Ale do oglądania potrzebuję towarzystwa :)
Z pewnym opóźnieniem, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się pokazać kilka Waszych pozycji w serii Książek tygodnia, liczę, że kolejne przed nami w tym rozpędzonym już nowym roku. Dwie są w planach, 'Ostatni pociąg do Babylon' również mam ochotę pokazać w tym projekcie, czekam również na Patronaty... w literaturze, jaką mam wrażenie już wiesz cenię i lubię :)
Tak, 'Morze spokoju' to strzał w dziesiątkę, czekam na podobne, a i 'Tak blisko...' i 'Tak krucho...' nie pozostają w tyle. I nie bez znaczenia jest 'Aż po horyzont' Morgan Matson, muszę jeszcze wrócić do jej drugiej powieści... :)
Z pozdrowieniami :)