Dzisiaj będzie krótko – muszę się jakoś odnaleźć w świecie
po urlopie ;-) Część z Was pewnie wie, że powrót do pracy jest bolesny jak
leczenie kanałowe. Można lubić swoją robotę, ale dzwoniący rano budzik nie
wywołuje wcale przyjemnego dreszczu oczekiwania – człowiek pragnie raczej
skorzystać z młotka i uciszyć wyjącego potwora raz, a dobrze.
Nie mam weny, jeszcze się nie wgryzłam, jedną nogę mam (wirtualnie) w kapciu, nie będę się więc silić na kreatywność, tylko spróbuję coś wyjaśnić tym, którzy wciąż żyją w błogiej nieświadomości.
Scenka rodzajowa:
Ziuta, wielka wielbicielka serii „Czarowny Ochłap”, dowiedziała się na FB, że trzeci tom cyklu, „Nereczki Bogini”, został już wydrukowany i jest dostępny w sprzedaży. Ziuta zakłada więc zimowe kozaczki i bieży do księgarni z nadzieją, że spędzi upojny wieczór na lekturze. Z bananem na twarzy leci do działu nowości. I nie znajduje. Nic to, może ktoś się pomylił… Ale w dziale tematycznym też nie widać. Coraz bardziej zmartwiona i spocona Ziuta udaje się więc do księgarza/sprzedawcy/punktu info i pyta:
- Proszę pana, są może „Nereczki Bogini”?
- „Nereczki Bogini”? Niech sprawdzę… Nie, nie ma.
- Ale miały być, wydawca mówił, że już są w sprzedaży.
- Może i mówił, ale nie ma…
Po powrocie do domu i rzuceniu kilku brzydkich wyrazów, Ziuta (która jest obrotną babą i wielką wielbicielką „Czarownego Ochłapu”) loguje się na FB, by poinformować o swojej wścicy wszystkich naokoło…
Ziutę i jej klony rozumiem doskonale – mnie takie sytuacje również wnerwiają. Problem w tym, że bardzo często nie mamy na nie wpływu. Żeby książka pojawiła się w księgarni, księgarz musi ją najpierw zamówić. Nie jesteśmy mafią, nie nasyłamy najemnych zbirów, by szantażem zmusili kupca do współpracy. Dystrybutor proponuje, nakłania, reklamuje, ale zmusić nie jest w stanie – ostateczna decyzja jest zawsze po stronie księgarni.
Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że czasem ktoś żali się na FB, że był w np. Empiku i nie dostał książki. Wierzcie mi, bardzo bym chciała, żeby książki teleportowały się z maszyn drukarskich na księgarskie półki, ale, póki nie pojawi się jakiś wymyślny sprzęt, taki manewr nie jest możliwy. W przypadku dużych sieci zdarza się również, że takie „Nereczki Bogini” utkną w magazynie – bo jednego dnia przyszło kilkanaście tysięcy książek i zrobił się niemożebny ogon, którego gustowne przycięcie zajmie pewnie kilka dni…
No, to tyle w kwestii, dlaczego „miało być, a nie ma” ;-)
O genezę nereczek nie pytajcie – może dwie kawy to za mało ;-)
PS. Nie, nie wiem jeszcze, kto po mnie.
PPS. Obejrzałam niedawno "Elizjum". Mój Boże, to było ZUEEEEEE! Ludzie, przestańcie się czepiać jakichś drobnych nielogiczności w literaturze młodzieżowej, rzućcie okiem na to, co się wyprawia w Holiłud!
"powrót do pracy jest bolesny jak leczenie kanałowe" - no kurna, kto leczy kanałowe bez znieczulenia? :DDDDD
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałaś takiej opcji? Wszystko zatrute, ząb martwy, nie ma co robić znieczulenia. Wyczyszczę kanał, nic pani nie poczuje. A, boli? To widocznie zostało jeszcze coś żywego...
UsuńMoże i nie mafia, to fakt. Ale zdarzało mi się widywać na Fb zachęcające wpisy tego czy innego wydawcy (akurat nie o Jaguara chodzi), twierdzące wszem i wobec, że w Empiku taka to a taka promocja jest, pakiet dwóch w cenie jednej, albo, że na pewno już jest. Odczekiwałam kilka dni i jechałam do Empiku. I nie to, żeby jakiś mały był, tylko w centrum Trójmiasta. I co? Ani o takiej promocji nie słyszeli, ani danej książki na półce nie było. :(
OdpowiedzUsuńA to już jest ciekawa sytuacja. Jedyne wyjście, jakie widzę, to po takiej nieudanej promocji walić do wydawcy, co by wysłał dwie w cenie jednej na własny koszt...
UsuńElizjium.... muahahaha :D ten film był taki głupi, że aż bolało, no ale końcówka mi się spodobała. Idealne zakończenie, jak dla mnie. Nie lubię Damona. Ble.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że też się irytuję, jak coś ma być, a nie ma. Ja zazwyczaj wbijam i pytam "Jest ta książka/film?", "Jeszcze niewypakowana w magazynie leży", "To ja poczekam!" :D Muaha. Złoooo!
Powracanie z urlopu jest baaaardzo bolesne, bardzo. Może nawet lepiej, że często trwa jedynie dwa tygodnie. Co by to było, jakby trzeba było powrócić po miesiącu :O Szaleństwo...
Najlepszy był system obrony tego całego Elizjum - agent Kruger z wyrzutnią rakiet ziemia - kosmos. A potem ktoś się czepia jakiejś nielogiczności w książce. BTW, kinowy Star Trek był mniej więcej równie porażający.
Usuń"Nereczki Bogini" XD O matko! Nie mogę przestać śmiać się do komputera XD
OdpowiedzUsuńAle to święta prawda. Dlatego do księgarni wybieram się zawsze kilka dni po premierze. Mimo wszystko trzeba pomyśleć nad takim sprzętem do teleportacji książek... Tylko najpierw przeczytam "Nereczki Bogini" :D
Cieszę się, że nereczki zyskały uznanie ;-)
UsuńPowrót z urlopu jest zawsze bolesny, ale że ja raz kanałowe miałam i to na znieczuleniu, więc nie wiem, jaki to ból. Jednak ja mogę go porównać do badania "kolo" :P
OdpowiedzUsuńŚmieszy mnie, kiedy dziewczęta pełne oburzenia wyrzucają zgniłą tęczę na fejsie, bo "premiera dziś, a książki nie ma!" Ja też nie raz dawałam się nabrać i leciałam do księgarni i zdarzyło mi się rzucić brzydkim słowem, ale ja byłam na tyle inteligentną nastolatką, żeby wiedzieć, że trzeba grzecznie poczekać, aż towar dojedzie ;) No i nie miałam wtedy facebooka, więc nie miałam gdzie rzucać zgniłą tęczą :P
Zgniłą tęczę sobie zapamiętam - piękne zjawisko pogodowe zyskały zupełnie nowe znaczenie ;-) "Kolo" zaliczyłam - w narkozie i już wiem, że po narkozie mam migrenę :P Ale robi nam się z tego jakiś oddział szpitalny :P
UsuńByłam na "Elizjum" z bratem i nie porwało mnie. Chociaż na filmie raz się popłakałam. Jak palnął tą mówkę na końcu... Ale ja się czasem wzruszam różnych dziwnych filmach i scenach, co mnie strasznie w kinie krępuje! :)
OdpowiedzUsuńSpoko, ja zawsze płaczę przy śmierci Dartha Vadera ;-)
UsuńElizjum nie oglądałam, ale chyba nie może być gorsze od Prometeusza... NIC nie może być bardziej nielogiczne... Prawda? ;_;
OdpowiedzUsuńElizjum jest słabe do bólu i do tego do mdłości patetyczne i przez to gorsze od Prometeusza.
UsuńJa chcę przeczytać Czarowny Ochłap. Niech ktoś go napisze. Proszę.
OdpowiedzUsuń