Temat blogów i blogerów wraca jak bumerang. Wiadomo, z blogerami współpracujemy od lat, a niektórzy są z nami jeszcze od czasów nieomalże dla blogosfery pradawnych, czyli od samiutkiego początku nieistniejącego już bloga o "Błękitnokrwistych". Nie tak dawno w Jaguarze doszło do kilku zmian personalnych, a w związku z tym do pewnych opóźnień, zawirowań i innych podobnych (wątpliwych) atrakcji, z których nie wszyscy zdawali sobie sprawę.
Ten wpis jest po to, żeby stała się jasność. Metaforyczna, oczywiście :)
Promocją w Jaguarze zajmuje się obecnie Agnieszka Francman-Jastrzębska, która zastąpiła Entego (niżej podpisanego) już w marcu tego roku. Enty, choć na orbicie Jaguara wciąż przebywa, robi nieco co innego, na przykład okładki :) Wiem, że wielu z Was miało problem z dobiciem się na blogowego e-maila. Bardzo Was proszę, w razie jakichś wątpliwości, piszcie bezpośrednio do Agi na adres agnieszka[at]wydawnictwo-jaguar.pl (na miejsce [at] wstawcie sobie @; nie piszę tego w jednej linii, żeby automaty nie wyłapały adresu), a nie na starego maila. Okej?
A to tak dla utrwalenia ;-)
Już niedługo zamieszczę nowe zasady współpracy (napisałam "zasady postępowania z blogerami", ale zabrzmiało to jak "zasady postępowania w sytuacji kryzysowej", he, he...) oraz, przygotowaną przez Agnieszkę listę osób stale z nami współpracujących :) Dotarły mnie słuchy, że niektórzy sprytni obrzydliwcy wykorzystali zmianę stołków, co by się cichcem włamać do kurnika :> Nie mam pojęcia, czy zostaną odstrzeleni, czy przytuleni, to się jeszcze okaże... Dobra, jak zwykle żartuję - wiadomo, lista musi być, bo inaczej dokumentnie się wszyscy pogubimy.
Ci, którzy są z nami od dłuższego czasu, mogą pominąć następny akapit.
Ponieważ wiele osób nie zna Jaguara od podszewki (podwozia, ogona, dowolnie), spieszę z wyjaśnieniem - Jaguar nie jest Ogromnie Wielkim Wydawnictwem i nie zatrudnia setek ludzi od spraw rozmaitych. Nie zatrudnia również jednostki zobowiązanej wyłącznie do dbania o blogerów ;-) I, choć naprawdę wszyscy chcieliby dawać z siebie 200%, nie jest to po prostu możliwe. Stąd nieustające prośby o cierpliwość, zrozumienie i racjonalne podejście do spraw rozmaitych. Chwilowo nie ma w planach rozszerzenia kadry (wiadomo, dlaczego), tak więc dział promo musi się dwoić i troić, żeby wszyscy byli zadowoleni. To taka mała prośba z mojej strony - jeśli ktoś zadaje pytanie, choćby na FB, i przez dwie godziny nie dostaje odpowiedzi, to nie dlatego, że jest olewany, ale dlatego, że osoba, do której się kierował musi chwilowo zająć się czymś innym.
Dobrze, to tyle na temat promo i blogów.
Ostatnie ogłoszenie parafialne dzisiaj to:
NEVERMORE 3 w tym roku nie będzie. Nie dlatego, że zjedliśmy maszynopis, ale dlatego, że dopiero w przyszłym roku książka będzie miała premierę w USA. Z tego, co wiem, autorka kombinowała trochę koncepcyjnie i bardzo się natrudziła, żeby powieść wyglądała tak, jak to sobie wymarzyła. Ścisła współpraca z dobrym redaktorem zabiera niekiedy bardzo dużo czasu. Z ręką na sercu - gdy tylko dostaniemy maszynopis od agentów ninja, bierzemy się za przekład. Dlatego, że lubimy, dlatego, że czekacie i dlatego, że mamy wyżej uszu pytań, co u diabła stało się z tą książką! ;-)
czwartek, 24 lipca 2014
piątek, 18 lipca 2014
A może kreatywne pisanie?
Ręka w górę, kto marzył kiedyś o napisaniu książki!
Oczywiście, niczego nie widzę, ale mogę sobie wyobrazić ten las kończyn
gibających się na wietrze. Nie tak dawno zazdrościliśmy z całego serca tym tam,
na Zachodzie, że mają coś takiego, jak kursy kreatywnego pisania, które ich
rzetelnie przygotowują do zawodu, czego skutkiem są rozmaite światowe hiciory,
a co jeden to bardziej zatrważający. Zazdrościliśmy im też self-publishingu,
czy też samowydawania, bo tak chyba trzeba byłoby to tłumaczyć. Samowydawanie
ma się całkiem nieźle, każdy może zostać autorem (choć znaczna część tych
autorów to chyba raczej ałtorzy), czytników coraz więcej, nic tylko pisać i
wydawać.
Tym bardziej, że kursy pisania kreatywnego też już mamy. Okej,
pewnie znowu zorientowałam się ciut zbyt późno i teraz serwuję Wam newsy z
okresu epoki lodowcowej, powiedzmy jednak, że wciąż jestem tym tematem trochę
podjarana. Bo, wiecie, podyplomowe można w IBLu zrobić (gdyby doba miała 48
godzin), internetowo się pouczyć (ciekawe, kto w rzyć kopnie), odbyć warsztaty
(na przykład z polskimi pisarzami)... Zaciekawiona, poguglałam sobie trochę i
znalazłam kilka polskich i zachodnich stron na temat KP, co by zapoznać się
bliżej z poruszanymi w ramach takich kursów zagadnieniami.
Jest o czym mówić, serio. I, choć może się to wydawać
zaskakujące, część z tego, co się na tych kursach mówi, sami już wiecie ;-)
Choćby ze szkoły, w której nie raz i nie dwa pokazywano na ślicznym wykresie
punkt kulminacyjny powieści (ta linia, co nagle podskoczyła, a potem zjechała
na zbity pysk) i kazano tłuc do zemdlenia charakterystyki bohaterów, które
wydawały się być na nikomu i na nic. Szkoła skończona (chyba, że nie), można to
wszystko starannie zapomnieć. Chyba, że chce się coś napisać, wtedy lepiej
pamiętać.
Dlaczego? Bo od tego się wychodzi ;-) Od konstrukcji
fabularnej (czyli jakiejś historii) i od bohatera (który musi zaciekawić
czytelnika). Z jednej strony więc jest ten zakichany wykres, z drugiej
znienawidzona charakterystyka i nie ma bata, wyżej wiadomo czego nie
podskoczysz. No, chyba, że chcesz napisać opowiadanie z pozycji kartki papieru,
ale wtedy musisz być postmodernistą i to konkretnym. Okej, żartuję sobie, ale
wiadomo, o co chodzi. I domyślam się również, że lubicie wymyślać bohaterów.
Wiecie, przystojny, muskularny, trochę tajemniczy... To jak charakterystyka,
tylko w drugą stronę ;-)
Grozi mi, że w tym temacie mogłabym urodzić tasiemca, będę
się więc streszczać. Ogólne zasady są w miarę klarowne, więc zarzucę garścią
ciekawostek. Po pierwsze nie bez przyczyny większość autorów powieści zaczynała
od opowiadań. Choć wizja ukończenia w ciągu miesiąca wielkiego dzieła, za które
otrzymamy multum nagród jest kusząca, ma raczej niewielkie szanse, by się
spełnić ;-) To tak ku przestrodze dla tych, którzy smarują epopeję ;-) Zacznij
od krótszej formy, bo łatwiej ogarniesz fabułę i zachowasz mniej, a więcej ten
sam styl. Jasne, krótka forma też jest wymagająca i ponoć to właśnie w tej
dziedzinie należy szukać prawdziwych pereł, ale nikt nie zaczyna od pereł, nie?
Zadbaj o swoich bohaterów. Wiecie, że na kilku stronach można
znaleźć formularze, które mogą w tym pomóc? Zdziwiłam się, może dlatego, że od
wieków (przesadzam) gram w RPG, więc siłą rzeczy stworzyłam całe zastępy
bohaterów i żaden formularz nie był mi nigdy potrzebny... W takim formularzu
jest mnóstwo pytań, na które powinien odpowiedzieć sobie autor - jaki jest
ulubiony kolor bohatera, co lubi pić, co jeść i jak traktuje religię. Nie
chodzi o to, żeby to wszystko napisać, raczej o to, by mieć w głowie. No,
ewentualnie czasem warto coś naskrobać, bo pamięć bywa zawodna...
I jeszcze jedna złota zasada - opowiadaj, a nie opisuj ;-)
Niektórzy autorzy doprowadzili sztukę opisywania opowiadaniem do perfekcji,
skutkiem czego w jednym rozdziale można siedemnaście razy przeczytać o jego
muskularnych ramionach. Oczywiście w kontekście macania tych ramion przez
bohaterkę, podnoszenia stołu przez obiekt pożądania, opierania się o futrynę przez tegoż... ;-) Otwórzcie jakąś lubianą przez Was książkę i zobaczcie, jak to
wygląda w praniu. Choćby taki opis bohatera - kurczę, no nie zaczniemy przecież
od trzech stron wypełnionych rozbudowanym opisem oczu, nosa, zachowań, hobby i
tak dalej. Znaczna część tego pojawi się dopiero później.
Wracając jednak do samych kursów - interesuje Was coś
takiego? W USA mają nawet taki kierunek studiów, nie tylko podyplomówkę. No i
część poczytnych zachodnich autorów ma coś takiego za sobą... Inna sprawa, że
oni mają większy rynek.
Jeśli jesteście ciekawi zagadnień narracji i różnych takich,
które niekoniecznie wiążą się ściśle z kreatywnym pisaniem, ale z opowiadaniem
w ogóle, to dajcie znać w komentarzach, bo temat jest fajny.
Póki co, żeby nie być gołosłowną, dorzucam jeszcze kilka
linek, bo może ktoś będzie miał ochotę poszerzyć wiedzę ;-)
Pasja pisania - warto sobie po tej stronie połazić ;-)
Maszyna do pisania - i po tej też bardzo warto :)
Maszyna do pisania - i po tej też bardzo warto :)
PS. Nie, "Nevermore 3" nie ukaże się w tym roku i
to nie dlatego, że zżarliśmy maszynopis sobie i Wam na złość, ale dlatego, że
Kelly jeszcze nad nim pracuje ;-)
czwartek, 10 lipca 2014
Wydaje nam się...
Jakoś nie widzę grupowego poryku w związku z brakiem książki,
więc będzie tematycznie i, mam nadzieję, ciekawie, jeśli napiszę to i owo na
temat dalszych planów wydawniczych Jaguara :) Poza tym jest to jakiś temat, a
ja, nie ukrywajmy, cierpię ostatnio na brak tfurczej weny. Bardzo bym chciała,
żeby znowu wybuchł jakiś kryzys pokroju "wydawnictwo straszy
konsekwencjami prawnymi blogerkę" albo "blogerka ośmiesza polskich
wydawców", ale zaczął się sezon ogórkowy i chyba przyjdzie mi poczekać na
jakieś smakowite kryzysy do jesieni ;-)
Wrzesień, wiadomo, najcudowniejszym miesiącem nie jest,
zwłaszcza dla tych, którzy nie poszli jeszcze na studia albo poszli, ale się lenili
i mają poprawki... Z drugiej strony, jest to miesiąc, kiedy wydawcy biorą się
do roboty po wakacyjnej przerwie. Jeśli chcecie się nachapać nowości, to jesień
jest po temu znakomitą porą. Dlaczego? Ano dlatego, że w okolicach listopada
ilość wydawanych książek znacznie spada i wydawcy celują raczej w prezenty pod
choinkę niż w coś, co chce się poczytać do poduchy.
We wrześniu ukaże się ostatni tom "Rywalek", czyli
"Jedyna" :) Ja już wiem, jak się ta seria kończy (ściągnęłam z półki
oryginał i zajrzałam na koniec - będę się za to smażyć w piekle), Wam pozostaje
trochę poczekać. Tłumaczka dwoi się i troi, by dostarczyć Wam należytą porcję
ochów, achów i wykwintnych kiecek. BTW, walczymy, żeby jeszcze w tym roku wydać
trzy minipowieści ze świata "Rywalek"!
Drugą książką, która na pewno Was ucieszy, jest
"Dziedzictwo Światła", czyli druga odsłona przygód pewnego gargulca
;-) Tak, proszę Państwa, wreszcie kontynuacja "Grima", który miał bardzo
rozmaite przejścia, ale nareszcie się ukaże. I nie, nie planujemy zwlekać z
kolejnym tomem tak długo.
We wrześniu wydamy również TIME*OUT, czyli zamkniemy serię
Andreasa Eschbacha i pożegnamy się z perfidną Koherencją, która tym razem
atakuje przez... modny gadżet. Bądźmy szczerzy - wszyscy kochamy gadżety. I
nowe aplikacje. Może niekoniecznie w stylu apki "gdzie jest moja
kupa", która pokazuje, którędy płynie nasze guano, ale zawsze ;-) Swoją
drogą, kto wymyśla takie cuda? W tym wypadku chodzi o możliwość komunikowania
się z innymi ludźmi właściwie bez wysiłku. Kuszące, nie?
Wrzesień to również więcej literatury dla dorosłych, a
konkretnie dla dorosłych kobiet ;-) Ukaże się kolejna powieść Eriki James
"Plan na szczęście". Jeśli ktoś lubi obyczajówkę i nie miał jeszcze
okazji przeczytać czegoś James, bardzo polecam :) Poza tym to prawie pewny
prezent dla mamy/cioci/babci, gdyby zaszła jakaś nagła potrzeba nabycia
jakiegoś. Tym razem przeniesiemy się do niewielkiego brytyjskiego miasteczka, w
którym nadyma się jak balon miejscowa klasa wyższa, a bohaterki w pięknym stylu
spuszczą z tego balonu powietrze.
Mamy również nową autorkę - Catherine Ryan Hyde i o niej
również warto pamiętać. O ile przy James można się szczerze pośmiać, o tyle
przy lekturze CRH sugerowałabym porządne pudło chusteczek, bo wzrusza mniej
więcej jak Sparks.
Początek szkoły oznacza także reaktywację serii Ups!, czyli
serii dla młodszych nastolatek, tych, których na dobre nie skrzywił Edward.
"Sekretny język dziewczyn" ukazał się kiedyś w jednym tomiku z drugim
tomem. Teraz doszedł jeszcze trzeci, więc rozbiliśmy całość na pojedyncze
książeczki w przystępnej cenie ;-) Młodszej siostrze można podarować, bo fajne
:)
Poza tym...
W lipcu nowa Gazzola - "Starszy pan musi umrzeć", w
sierpniu drugi tym Carmack, czyli "Coś do ukrycia" :)
Jeśli zaspokoiłam Waszą ciekawość, to fajnie :) Kolejny wpis
będzie zupełnie o czym innym. O ile dożyję - zeżarłam właśnie pojemnik malin i
czuję nadciągającą rewolucję. Może powinnam jednak ściągnąć tamtą dziwną
aplikację? XD
Subskrybuj:
Posty (Atom)