Próba ognia

czwartek, 23 kwietnia 2015

W pogoni za płotem i "Jewel"



Muszę, po prostu muszę to napisać: wiecie, ile się naganiałam za płotem? Płot pojawia się na okładce "Z przyczyn naturalnych" Oswalda. W lewym dolnym rogu. Jest to zupełnie prozaiczny, niczym się niewyróżniający płot, płot jakich wiele, chciałoby się powiedzieć, że nieważny, nieistotny zwłaszcza w skali Wszechświata.

Przez ten nieważny w skali Wszechświata element sielskiego krajobrazu nieomal osiwiałam. A może nie nieomal? Może część srebrnych nitek we włosach (farbowanych od 20 lat...) zawdzięczam właśnie płotu płotowi.  Kilku dechom na krzyż.

No więc płot trzeba było załatwić. Brytyjski wydawca przesłał nazwę strony, z której pochodził wspomniany płot, którego zdjęcia solo nie posiadałam. W galerii było kilkanaście tysięcy płotów, jak nie lepiej i po jakiejś godzinie oczy wypłynęły mi na klawiaturę. Po nagabywaniach, wydawca przesłał również nazwisko autora płotu. Niestety, niczego więcej nie przysłał, bo nie miał. Okazało się, że autor nie posługuje się na stronie galerii swoim nazwiskiem, więc zostało mi tylko jedno... Ruszyć w sieć w poszukiwaniu potencjalnego autora wśród mnóstwa osób o tych samych personaliach.

Pisanie do obcych ludzi z pytaniem, czy przypadkiem nie zrobili zdjęcia płotu, który pojawił się w rogu jednej okładki jest bardzo ciekawym doświadczeniem. Pogoń trwała dość długo, płot w końcu się znalazł. Jestem z siebie trochę dumna. Ale tylko trochę. Jak poczuję się zbyt pewna siebie, to pewnie zaraz oberwę kolejnym mało identyfikowalnym elementem krajobrazu...

Tak, musiałam z siebie wyrzucić ten płot, wybaczcie.

"Jewel" się tłumaczy. Tłumaczy się chwilami nieco opornie, bo kilka rzeczy musiałam skonsultować z autorką, co by w kolejnych tomach nie wystąpiły jakieś kiksy. Książka, choć pewnie większość osób sprawdziła już sobie ten tytuł na Amazonie, opowiada o Samotnym Mieście i dziewczynach, których przeznaczeniem (to przeznaczenie działa w oparciu o siły zbrojne) jest rodzić dzieci niepłodnej arystokracji. Główna bohaterka, Violet, trafia na Aukcję i zostaje nabyta przez Diuszesę Jeziora, humorzastą kobietę mocno angażującą się w politykę dworu. Jak łatwo się domyślić, rodzenie dziecka nie jest największym marzeniem Violet i dziewczyna ma wielką chęć przeciwstawić się wielowiekowej tradycji.



Powiem Wam tak: Diuszesa Jeziora jest fantastyczną postacią. Nie, żeby Violet czegoś brakowało, po prostu wreszcie widzę w książce YA wyrazisty szary, a nie czarny charakter. Babka nie ma lekko i choć jej metody mogą być dyskusyjne, naprawdę da się polubić. Poza tym "Jewel" powinno przypaść do gustu wielbicielkom "Rywalek" i dystopijno-baśniowych motywów. Całość jest nieco ostrzejsza niż książki Cass, ale to chyba da się poznać po samej tematyce. Kiecki? Są. Niesprawiedliwy świat? Jest. Wkurzona bohaterka? Jest. Intryga? Jest. Przystojny facet? Jest. Dodajcie do tego bujną wyobraźnię autorki, od której czasem w trakcie czytania przebiegają człowieka dreszcze ;)

A na marginesie samego tłumaczenia (nie będę się wcinać Avellanie, która od dawna prowadzi swojego bloga, do którego linkę znajdziecie po prawej), to zastanawiałam się przez chwilę nad przekładaniem imion. Bo imiona są znaczące. Chyba. Tak podejrzewam. To pierwszy tom. Mamy więc Violet, czyli Fiolet (Fioletka brzmi jak Wioletka, sorry), mamy Hazel (Leszczyna?), mamy Dahlię (Dalię), Garneta (Granata) i tak dalej.

Mamy również przyjaciółkę Fiolet, Kruka. I jej brata, Wronę :D
I chyba w tym momencie uznałam, że na razie zostawię oryginały, a zastanawiać się będę później ;-)

20 komentarzy:

  1. To jest naprawdę super książka! Bardzo się cieszę, że wydawnictwo ją wydaje <3 Aktualnie czekam na 2 tom. Jak tylko u nas pojawi się książka od razu ją kupi ^-^ Mam nadzieję, że okładka będzie taka sama jak tutaj jest pokazana. Bo ona jest piękna i najbardziej oddaje to co jest w środku ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, okładka ma być oryginalna :) A książka rzeczywiście jest ciekawa. Podoba mi się bardziej niż "Rywalki" ;-)

      Usuń
  2. Zwykły płot a tyle roboty... :P Trzeba było drzewo machnąć, może byłoby prościej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Projektant machnął płot, płot musi być. Koniec. Kropka.

      Usuń
  3. Nie przepadam za przekładniem imion na polski. Zawsze można podać je przetłumaczone w przypisie. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, albo w słowniczku, żeby się nie zagubiło. Bardzo zabawne, że nawet nie wiem, czy one naprawdę mają jakieś znaczenie ;-) Chyba dopytam autorkę :)

      Usuń
  4. Zaraz zaraz... ten płot to te kilka "belek"? Nie zwróciłbym na nie większej uwagi, a tyle pracy... :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowicie się cieszę, że "Jewel" już się tłumaczy :) Jeśli o przekład chodzi, to trzeba wyczuć obecne trendy i klimat w książce, a nade wszystko w "target culture". W młodzieżówkach raczej wolimy te nieprzetłumaczone na polski formy imion, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić by nie tłumaczyć imion bohaterów GoT, np. taki Góra, imię opisuje najczęściej wygląd albo jakieś cechy, a jeśli zostawić "The Mountain" to ktoś, kto angielskiego nie zna, nie będzie mógł uchwycić tego znaczenia, jakie ma imię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, ale muszę - Janek "Nic nie wiem" Śnieg. :D Najlepiej z tymi imionami pójść na kompromis, zostawiając oryginalne i w przypisie na przykład wyjaśnić znaczenie. :)

      Usuń
    2. Staram się wyczuć i klimat, i trendy. Jak coś będzie zgrzytać, wiadomo, kogo bić ;-) Świat jest ciekawy, klimat charakterystyczny :) Góra, Która Jeździ, to był przydomek. Faktycznie znaczący. Snow, Stark - to zostało w oryginale. Kiedyś, jakieś 20 lat temu, była chwilowa moda na tłumaczenie imion bohaterów. Strasznie tego nie lubię :)

      Natalia, ja Ci kiedyś piwo postawię ;-)

      Usuń
    3. Nie ma sprawy, ale po osiemnastce dopiero :P

      Usuń
  6. Moim zdaniem tłumaczenie imion nie jest zbyt fajne. Może na końcu książki zrobić taki mini-słowniczek? Takie rozwiązanie byłoby fajne (w Harry Potterze tłumacz poradził sobie właśnie w taki sposób, bo wiele imion miało znaczenie).

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka wydaję się być naprawdę interesująca. Jeśli zostanie wydana w języku polskim to na pewno po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kilka dech potrafi utrudnić życie... Ale dobrze, że "autor" płotu się znalazł :P
    A "Jewel" zapowiada się ciekawie i wydaje się odbiegać fabułowo od innych młodzieżówek :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama książka to jednak nie mój target, choć przekład imion ma sens :)
    Natomiast za poszukiwania (uwiecznione sukcesem) płotu należą Ci się Złote Grabie... a co :) A bardziej poważnie... lubię czytać te lekkie w treści i formie słowa... i trzeba nadrobić i dodać na łamach Kominka ten uroczy blog :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A i czekam na ten płot... :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam "Rywalek", ale ta bardzo mnie zaciekawiła. Muszę sięgnąć po serię i "Rywalek" i po tę pozycję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. może nie na temat, ale kumpela żyć mi nie daje, więc pytam czy w ogóle będzie u nas Nevermore #3 ? dwójka była stosunkowo szybko patrząc w stosunku do premiery w US, a z trójką wszyscy się wloką.

    OdpowiedzUsuń