W odpowiedziach na poprzedni wpis pojawiło się kilka
pomysłów na reanimację książki. Nie będę jednego po drugim obalać, bo nie o to
przecież chodzi, ale chciałam zwrócić na coś uwagę :) Na kilka cosiów.
Promocje są bardzo fajną rzeczą i sama z nich chętnie
korzystam, mają jednak pewien minus. Trudno cokolwiek na nich zarobić. A my
musimy coś zarobić niekoniecznie po to, żeby jechać na Kanary, ale po to, żeby
wydać kolejną książkę. To dlatego najpierw szukamy innych sposobów :) Jeden
dzień promocji, czy dwa dni promocji „trzy za dwie” albo –25% na cały
asortyment są do przemyślenia, serio :) Jak się uporamy z bieżączką (takiego
słowa nie ma, wiem, ale brzmi fajnie), przedyskutujemy sobie ideę z
dystrybutorem.
Wiecie, że umowy licencyjne określają dokładnie, co nam
wolno, a czego nie wolno zrobić? Podejrzewam, że nikt nie byłby od tego, by
sprzedać np. pierwszy tom serii za jakąś symboliczną kwotę (z nadzieją, że
czytelni i tak popędzi po resztę), ale musimy działać zgodnie z zasadami.
Zasady mówią: nie wolno i cześć.
Problem jest cokolwiek złożony i nie chodzi tylko o to,
byście kupowali książki poza Empikami. Nie! Młodzi ludzie uwielbiają Empiki,
wcale im się zresztą nie dziwię. W tych większych można sobie przysiąść na
fotelu, przejrzeć kilka książek, czasem nawet napić się kawy i posłuchać
muzyki. To jest ok. Zżymamy się tylko na specyfikę rynku. Za każdym razem, gdy
wychodzi nowy tytuł, a my inwestujemy w promocję (która nie jest tania),
trzymamy kciuki (i zaciskamy pośladki), by książka jakoś się sprzedała.
Dlaczego? Bo jak pójdzie nieźle, to księgarze będą chcieli sprzedawać ją dalej,
a jak nie pójdzie, to nam odeślą na paletach owinięte w folię trupy i, póki
czegoś nie wymyślimy, będą zatykać nosy ;-) Takie nasze wydawnicze życie – albo
coś pójdzie, albo kostnica nam się powiększy (bajdełejem, taka kostnica na
koniec roku to niefajna sprawa).
Z książki, która raz zdechła, trudno zrobić bestseller.
Widziałam, że jedna z książek została odgrzana, umalowana i postawiona na półki,
ale jak w sumie to wyszło – do końca nie wiem. Na pewno kosztowało niemało.
To właśnie z powodu problemów z reanimacją fajnych tytułów
marudziłam ostatnio na zbyt małą ilość fanów na FB. Dlaczego? Ano dlatego, że
większość naszych potencjalnych klientów kocha posiadówy na Fejsie i głównie z
Facebooka czerpie informacje o ciekawostkach. Nie tak dawno za przykład
postawiono mi inne wydawnictwo (nazwę zmilczę), które ma dziesięć razy tyle
fanów... I co? I zrobiło mi się łyso. Wnioski jakieś tam wyciągam – trzeba
zwiększyć zasięg, ale bez aktywnych użytkowników wyjdzie chała. Bo co mi z
tego, że napiszę sobie na ścianie, że usiłujemy ratować „Żelazny Cierń”?
Kilkanaście osób podlajkuje, co jest bardzo miłe, ale czy ktoś udostępni
własnym znajomym, dopisując kilka słów od siebie? Nie, niekoniecznie, prawda?
A tego bloga, tego, tutaj, co go właśnie czytacie – ktoś
pokazywał u siebie? :>
Tak w ogóle – lubicie naszego Fejsa? Co jeszcze
chcielibyście na nim zobaczyć? Bo zastanawiam się, co by można zmienić, żeby
przekonać ludzi, że wydajemy fajne książki, że warto do nas zaglądać...
PS. Tak, mam ostatnio dołek. Przeglądam katalogi
zagranicznych wydawców i myślę sobie: nieeeeeee, nic ciekawego nie ma.
PPS. Mam od jakiegoś czasu pewien pomysł, ale jeszcze nie wiem,
czy zwalę go sobie na głowę!
PPPS. Obrazek jest dla D. Powiedziała, że posty bez obrazków są nudne.
Raz jest lepiej, raz jest gorzej :) Najważniejsze to nigdy się nie poddawać :)
OdpowiedzUsuńJa lubię Waszego Fejsa, mój fanpage też Was lubi ;) Zastanowię się nad jakąś notką naświetlającą problem, może uda się zainteresować większą ilość ludzi i zyskacie nowych fanów :D
OdpowiedzUsuńA na fanpage'u może moglibyście więcej pisać o swoich książkach? Co jakiś czas przypominać o ciekawszych pozycjach, dawać jakieś króciutkie fragmenty? To pierwsze myśli, które przyszły mi akurat do głowy :)
wesołe cytaty też :)
UsuńNo to co nam - blogerom - pozostaje? W moim przypadku dobre byłyby jakieś konkretne rady w stylu "Zrób to, zrób tamto" - szybciej wtedy działam.
OdpowiedzUsuńDo tego czasu zamierzam uaktywnić się w promowaniu Jaguara na facebooku. Lubiących na Zrecenzujemy wielu na razie nie mam, znajomych w sumie też, ale nie zaszkodzi poudostępniać.
Co mogę poradzić w kwestii fejsa? Poruszajcie tematy okołoksiążkowe, wprowadźcie ciekawe dyskusje. Bądźcie aktywni :)
My pomożemy na swój sposób ;)
Ja was udostępniałam ostatnio na profilu mego bloga :) A ogólnie fajny prowadzicie fejsbukową stronkę. Rysunki i grafiki są cudne, posty szczere i często zabawne. W sumie porównując do innych wydawnictw jesteście bardzo aktywni, wiec nie wiem w czym tkwi problem. Może mówcie więcej o autorach których książki publikujecie (pikantne szczegóły :)), trailery, odnośniki do fanartów? Trzeba więcej HYPE-ować niestety. Jak reklamowaliście "Nevermore" to jakoś bardziej odczułam, że jest super, tajemnicze, niesamowite itd niż w przypadku "Żelaznego", o którym dowiedziałam się z czyjegoś bloga. Z mojej strony możecie liczyć na dalsze udostępnianie i komentarze :) No i trzymam kciuki za zwiększającą się liczbę lajkowiczów! Nie warto wpadać w dołki! Trza przeć do przodu i rozpychać się łokciami!
OdpowiedzUsuńDzięki za rady :) Postaram się umieszczać więcej okołoksiążkowych drobiazgów. Wiecie, to jest tak - w mojej epoce, to znaczy, kiedy JA miałam naście lat, marzeniem był modem. Jak działał modem, nie działał telefon, poza tym płaciło się za minutę połączenia. Usiłuję nadganiać, ale... Może mi nie uwierzycie - nigdy nie potrafiłam rozpychać się łokciami ;-) Serio. Usiąść w spokoju, rysować, czytać książki... No nic, to się nauczę ;-)
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki :) Będzie dobrze - jak to mówią :) Bloga Jaguara mam w ulubionych i na moim blogu ładnie go widać :) Ostatnio też udostępniałam na FB i dalej będę udostępniać, a w poście w zapowiedziach na październik pojawiła się u mnie notka o Nevermore. Cienie :)
OdpowiedzUsuńWierzę, że się uda. Ja bloga tego mam od początku w swoich ukochanych linkach na blogu, co by podpatrywać jak Enty coś napisze :) Na Fejsie oczywiście szaleję sobie i oczywiście mam w ulubionych Jaguara. Fakt... lajków za dużo tam nie ma, ale nie od razu Rzym zbudowano. Myślę, że z łatwością można by to rozkręcić :)
OdpowiedzUsuńcoś podziałam, w końcu nie pozwolę się Wam tak zamartwiać! :D
W najbliższym czasie idę po "Żelazny Cierń". Ponoć należy mi się jakiś zaległy prezent...
OdpowiedzUsuńFejsa niestety nie posiadam, więc w tym temacie nic nie poradzę ;(
Ale dodanie do linków na blogach jest jak najbardziej możliwe. Szkoda tylko, że nie zagląda tam zbyt wiele osób...
Wierzę, że uda się wskrzesić "Ciernia", nikomu nie życzyłabym, żeby jego książka umarła. Dla mnie byłby to chyba najgorszy koszmar...
Szalona
SS&S
Po pierwsze widzę że się pozmieniało... choć ja akurat lubiłam to ciemne tło i tak dalej :)
OdpowiedzUsuńReanimacja... hm, nigdy do tego tak nie podchodziłam.
Jedno jest pewne, my jako współpracownicy powinniśmy pomagać wydawcy. Działać. A działamy za mało. Czytamy my, czytają nasi znajomi (jeśli dobrze pójdzie).. inni ludzie nie czytają... a trzeba ich do tego przekonać.
Ja się postaram.
I ja udostępniam. Uwielbiam czytać te wpisy więc zachęcam do nich również innych :)
A może by tak zorganizować konkurs? Nagroda - "Żelazny cierń". Jeden z warunków - polubienie fanpage'a?
OdpowiedzUsuńJa sama na Żelazny Cierń wciąż poluję - funduszy zbyt dużych nie mam, ale liczę że załapię się na jakąś wymiankę, bo książka wydaje się być naprawdę ciekawa i nie wiem czemu "zdechła".. A przecież jak coś jest dobre, to na zawsze odejść w zapomnienie nie może, tak więc może jakiś konkurs z nią, albo promocja? Mogłoby pomóc :D
OdpowiedzUsuńTo może na książkach które wydajecie dajcie znaczek że mogą czytelnicy Was znaleźć też na fejsie? :) Myślę że dzięki temu dużo osób się dowie, że facebooka w ogóle macie.
OdpowiedzUsuńMożecie też wysyłać do blogerów że miło Wam będzie jeśli umieszczą gdzieś banery książek na swoich blogach, które wcześniej przygotujecie, podlinkowane.
I możecie też ogłosić jakiś konkurs, przy wydaniu jakiejś nowej książki, w której jeśli ktoś ją kupi znajdzie informacje o konkursie, który będzie oryginalny, np. na nagraniu filmiku o tematyce związanej z tą książką, czy o pokazaniu innym w ciekawy sposób swojego hobby - czytania. Może też jakaś ciekawa akcja przy wydaniu książki, że trzeba zrobić sobie zdjęcie z tą pozycją, a później z tych zdjęć zrobicie coś fajnego i wyślecie je do autorki czy coś takiego. ;)
Ciekawe byłoby przedstawić - tutaj albo na FB - propozycje zagranicznych wydawców z tych katalogów (o ile to nie tajemnica wydawnicza czy coś podobnego aby nie informować za bardzo konkurencji) i można by na poszczególne (oczywiście nie wszystkie - tylko te ciekawsze) głosować ;)
OdpowiedzUsuńTaki pomysł ;)
Notki są boskie na blogu i je uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńUwierz, że mi też robi się łyso jak widzę jak to niektórzy mają po sto czy dwieście obserwatorów a ja marną dwudziestkę :P
Mnie tam nie trzeba przekonywać do tego, że macie świetne książki. Moją ulubioną serią jest " Wielka Wojna Diabłów" ♥
A jak się my komentujący postaramy to na pewno przybędzie Wam lajków na fb :D
Pomysł Cassin, mi się wydaje bardzo fajny ^^ Czytelnik może mieć wpływ na to, co chciałby przeczytać.
OdpowiedzUsuńZalajkowane, udostępnione. ;)
Pozdrawiam!
A według mnie Jaguar jest naprawdę najlepszym wydawnictwem książek młodzieżowych. Nie, to nie jest żadne lizustwo. Wydajecie książki, z których czytelnik może faktycznie wynieść jakąś życiowa naukę, nie są to puste powiastki. No i macie w ofercie moje dwie absolutnie najukochańsze serie czyli Zwiadowców i Gone. Mam was w ulubionych na Fejsbuku, ale mojego Fejsa czytają tylko krewni i znajomi królika. Co do promocji to dobrze by było pomyśleć o gadżetach z danej serii, np. plecak Zwiadowcy lub piórnik Gone. Wiem, że to głupotki w sumie ale z drugiej strony wiele osób (w tym ja)pewnie i tak to kupi. I popieram pomysł z oznaczeniem na książkach, że można was znaleźć na Fejsie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Uwielbiam Jaguara za serię GONE, ale niewiele osób w ogóle o niej słyszało... Polecam na prawo i lewo, ale jakichś opornych ludzi mam pod ręką ^^
OdpowiedzUsuńMoże jakieś plakaty w miastach? Coraz więcej książek ma taką reklamę. Wiem, że to drogie, ale może by tak jeden plakat Ciernia...
Hm, z wydawcami jest ciężko. Nie wiem jak inni, ale japońscy muszą zaakceptować format i okładkę zanim w ogóle manga wyjdzie za granicą.
OdpowiedzUsuńReanimacje książek na pewno nie są łatwe, ale możliwe. Zależy, co tak naprawdę się stało (co zawiodło?). Trudna sprawa...
Myślałam trochę nad tą książką i te "posty bez obrazków" podpowiedziały mi, w jaki sposób można promować książkę przy pomocy czytelników. Fanarty! Obrazek to pierwsze, co rzuca się w oczy, a im więcej artów związanych z książką tym więcej osób może się zainteresować. To nie kosztuje, a przecież może pomóc.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze Żelaznego Ciernia, bo i książki nie posiadam, ale serce mnie boli, kiedy o tym myślę, więc wpisuję ten tytuł na listę książek do kupienia w najbliższym czasie, a później szrajbnę recenzję i puszczę ją w eter! Postanowiłam! Może zdołam też namówić opiekunkę Dyskusyjnego Klubu Książki w moim mieście, żeby postarała się o ten tytuł, bo wiem, że nie ma go u nas.
A kiedy już przeczytam, zrecenzuję i znajdę czas zabiorę się za jakiś art! Nie rysuję dobrze, ale dam z siebie wszystko! *napaliła się na swój "niecny" plan*
Chcemy dodać że czasami sama reklama nie wystarczy - książka też musi być pociągająca bo bez tego nici. Między innymi nam się odechciało czytać drugą część...
OdpowiedzUsuńCo do fb - jest fajny pomysł jak promować wydawnictwo. Często ludzie zakładają fanpage dla książki - można wtedy do nich napisać i zapytać się czy jak wy zrobicie share, to czy oni też go zrobią, napiszą u siebie o Was, zrobią np. dyskusje o książce...
Pozdrowionka i trzymamy kciuki :)
PS. Zapraszamy na bloga ( http://my-books-1220.blogspot.com )
UsuńZapraszamy na stronkę na fb
( https://www.facebook.com/pages/Nasze-Recenzje/280087202106864 )
Umieranie dobrych książek to rzecz smutna. Najwyraźniej zbyt mało osób zna mitologię Cthulhu żeby docenić "Ciernia". Choć tutaj sposób na reanimację jest prosty i nic wydawnictwa nie kosztuje.
OdpowiedzUsuńOtóż: prosicie te tabuny uwielbiających Jaguara bloggerów, żeby dodali u siebie notkę na temat książki. Z mojego punktu widzenia to żaden problem, a jeżeli doda chociaż 1/3 to sądzę, że naprawdę książka zagości na powrót w internecie. To samo ze stronami (zwłaszcza tymi, które miały patronat medialny nad książką - jak Secretum, Nastek czy Paranormalbooks) - na pierwszym mogę obiecać, że notka to żaden problem, podejrzewam również, że na pozostałych też. Może warto z taką akcją spróbować?
Co do bloga, ano, linkowałem. Nawet Was poleciłem w swoich "Wieściach Literackich" :)
OdpowiedzUsuń