Próba ognia

wtorek, 13 grudnia 2011

Grudniowa deprecha

Dobra, dałam ciała. Nie pisałam od miesiąca. A teraz Wam coś wyznam: nie cierpię późnojesiennego okresu w mojej pracy. Wiecie, pracuję w czasie tzw. nieokreślonym, co się przekłada po ludzku na: albo zapychasz po 12 godzin, albo gapisz się w sufit. Jak wiadomo, kolejne książki wydamy dopiero w przyszłym roku, zaczniemy zresztą od "Cesarza Nihon-Ja", czyli dziesiątego tomu "Zwiadowców". Pracy mam chwilowo mniej. Na urlopie nie jestem. Po prostu nie mogę sobie znaleźć miejsca :(

Jestem chyba uzależniona od pilnych zleceń, takich, które trzeba zrobić na wczoraj. Jak mam masę roboty, wycisnę jeszcze czas na bloga, na kawę z koleżanką, dodatkowy fitness i siedem projektów graficznych. Jak nie mam pilnych zleceń i konkretów - Boże, ratunku! Nie umiem po prostu wyjść, bo wiem, że pracuję, ale do intensywnej pracy również nie umiem się zmusić, skutkiem czego gapię się tępo w monitor i mrugam. Ech. To tyle takich jesiennych wynurzeń. Dzisiaj zresztą było tak ciepło, że pojechałam załatwiać kilka prywatnych spraw na rowerze. W GRUDNIU!

W tak zwanym międzyczasie byłam na przykład na spotkaniu w bibliotece na Młynarskiej, gdzie produkowałam się o robieniu książek w polskich warunkach :) To taki mój standardowy temat ;-) Było szalenie sympatycznie, ale znowu NIE napisałam, że się wybieram, ups! Przegapiłam sprawę! Pomijam to, że biblioteki szukałam przez pół godziny. Oczywiście po tym, jak już uczynna koleżanka wyszukała mi w Google adres i podała go przez telefon. Spóźniłam się haniebnie na prelkę o mitach arturiańskich, buuuu. Ostatnio bardzo przydałaby mi się druga głowa. Albo i trzecia, bo nie wiem, czy druga nie zachowywałaby się tak samo, jak pierwsza.

Powstał również projekt okładki do "Klucza". "Klucz" ukaże się w lutym.



Tak, to znowu ja ;-) Oryginał zdjęcia znajdziecie tutaj :) Gdybyście kiedyś chcieli, mogę Wam pokazać okładkę w kawałkach albo jakieś kolejne wersje którejś... :) Unikam korzystania z własnych zdjęć, ale czasem tak mi wygodniej ;-) Wiem, co mam (albo tylko tak mi się wydaje...) i nie muszę biegać po agencjach w poszukiwaniu odpowiedniego zdjęcia.

Tak naprawdę mam kilka pomysłów, o czym napisać, ale... Ale to od jutra, ok? Tak w tematach świątecznych :) I jutro, specjalnie dla Was - wywiad z Varenem i Isobel, wyjątkowo czarujący ;-)

6 komentarzy:

  1. Pozwoliłam sobie skopiować wcześniejszą wiadomość - bardzo zależy mi na odpowiedzi, absolutnie proszę tego nie traktować jako spam czy coś w tym stylu. ;)


    Tak naprawdę, nie miałam najmniejszego zamiaru nic tutaj pisać, na ten konkretny temat. Dlaczego ? Bo to by było po prostu bezczelne. Błe, tak kogoś ścigać po mailach,blogach i chamsko nagabywać, a potem się chwalić ewentualną współpracą, bo biedacy mieli mnie serdecznie dość i ulegli. Nieważne. Uwielbiam Wasze książki (W szczególności
    'Pomiędzy' i całą serię 'Gone') więc oczywistym faktem jest, że bardzo chciałabym je specjalnie dla Was recenzować. Napisałam kilka maili. Nic, cisza. Poszło kilkanaście. To samo. Dzisiaj przeglądam sobie blogi, składam wizytę na stronie znajomej - niedawno zaczęła, recki fajne, ale znowuż nic takiego nadzwyczajnego.Zerkam na najnowszą recenzję i co widzę ?!!! 'Serdecznie dziękuje Wydawnictwu Jaguar'. Rąbnęłam pięścią w stół, aż leżący na podłodze pies podskoczył, wypadłam jak torpeda z pokoju, oznajmiłam zaskoczonym domownikom co zamierzam zrobić i z powrotem zasiadłam przed komputerem. I teraz właśnie piszę - nie, nie zamierzam błagać o współpracę i narażać się na śmieszność (choć myślę, że już to zrobiłam), bez obaw. :) Chciałam jedynie zapytać, czy moje maile do Was dochodzą. Jest to ważna dla mnie kwestia, bo gdyby dochodziły, wiedziałabym, że coś ze mną jest nie tak i współpracy takiej być nie może. I pozamiatane. A tak, zadręczam się czy wszystko doszło, dlaczego nie ma odpowiedzi i czy w ogóle szukacie jeszcze recenzentów. Byłabym niewymownie wdzięczna za krótką odpowiedź, czy doszły te moje wypociny - pisałam je z adresu 'lana_1000@onet.pl'. Zdaję sobie sprawę, że dostajecie miliardy takich maili, ale może akurat odpowiedź będzie możliwa. Wystarczy tutaj na blogu,w komentarzu pod spodem i voila. :D Z góry bardzo, bardzo serdecznie dziękuję.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj.. Okładka mi się mniej podoba niż poprzednie, ale książkę z ciekawością przeczytam :)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka jest bajeczna! Strasznie mi się podoba. Ileż ja czasu spędzam na Deviantart - jej to gdzieś powinni tam licznik montować i rekordy notować XD Super, że można zobaczyć z jakiego zdjęcia użyto w celu utworzenia okładki. Powstało coś przyciągającego uwagę i ciekawego. W zagranicznych okładkach często dostrzega się podobieństwo, bo okazuje się, że jedna jest użyta kilka razy i to do promocji całkiem popularnych serii!
    Ja też mam chyba jesienne zniechęcenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. przyznam szczerze... BARDZO SIĘ STĘSKNIŁAM. Już myślałam, że Jaguar w grudniu na wolne i porzucił biednych blogerów. Ale na szczęście to tylko (albo aż) jesienna deprecha. Ja również mam z nią problem, mniej czytam, mniej się przykładam, mniej... wszystko...niech już spadnie śnieg, zacznie się zimna, zrobi się taki mróz że człowiekowi włosy staną dęba. Ja wówczas zaraz do pionu wracam,...

    OdpowiedzUsuń
  5. Grafika jest obłędna. Wylądowała na dysku i teraz myślę, czy da się gdzieś to wydrukować (mieszkam w małym mieście).
    Może to banalne pytanie, ale to zdjęcie przerobiła Pani w programie graficznym? Efekt jest zdumiewający. Chylę czoła, a wraz z nim włosy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mogę kiedyś napisać, jak to było robione :) W miarę zapotrzebowań, służę dużym plikiem, również bez napisów ;-) Jestem kompletną amatorką jeśli idzie o grafikę (byłam na jednym kursie obsługi programu), więc bardzo mi miło, że się komuś podoba :)

    OdpowiedzUsuń