Próba ognia

wtorek, 31 stycznia 2012

PKW - szczęśliwe zakończenie

Najpierw jednakowoż kwestia plagiatów. Informacje na temat praktyk osoby podwędzającej fragmenty cudzych tekstów została rozesłana do portali literackich oraz firm, z którymi osoba ta współpracowała. Adresu bloga nie podałam do oficjalnej wiadomości, gdyż, cóż, autor wykazał się refleksem i poprawił zerżnięte kawałki. Bosko - ja piszę, że są kopią, zręczny kopista odpowiada, że już poprawia, bo "myślał w ten sam sposób". Jasne, włącznie z przecinkiem i kropką.

Pierwszy raz w życiu zrobiłam regularny donos, szlag, wcale nie jest mi z tym dobrze, bo nie mam natury skarżypyty, ale, jak już mówiłam, prawa autorskie należy chronić (choć ACTA to gigantyczne nieporozumienie). Na dodatek monsieur kopista współpracował z kilkoma wydawnictwami, które znam osobiście, to znaczy znam osoby tam pracujące, więc szlag mnie trafiał podwójny.

POSPIESZNE POPRAWIANIE SKOPIOWANYCH TEKSTÓW NIE DOWODZI NICZEGO INNEGO, JAK TEGO, ŻE BYŁY ONE SKOPIOWANE. DRUGIEJ SZANSY NIE BĘDZIE. AMEN.

Wracam do rzeczy przyjemniejszych.
Tak, tak, PKW został rozwiązany. Nazywamy się zupełnie absurdalnie i przyjemnie od czapy, czyli:
PIĄTY PERON

Bardzo to udana nazwa, rechotałam wczoraj, będę mogła informować "podróżnych oczekujących na książkę taką, a taką, że w wyniku rozmaitych wydarzeń losowych, nastąpi opóźnienie, za które PIĄTY PERON serdecznie przeprasza". Zupełnie, jak w PKP, nie? :P Inna sprawa, że książki będą jednak tańsze niż bilety Intercity :)

A skoro mam już nazwę, to jeszcze wyjaśnię:
- Orion - takie wydawnictwo już jest, kościelne. Ktoś zaproponował, żeby zgłosić się do nich z propozycją, co by się przechrzcili na "Chodzący po wodzie", bo bardziej by im pasowało...
- Indygo - jest takie wydawnictwo, mają jedną książkę...
- Gromowładne Poziomki - niestety wywołały tylko atak spazmów,
- Opasły Ozór - mimo fantastycznych wizji, jak przyjemnie będzie odbierać telefony z pytaniem, jakie nowości przygotował Opasły Ozór, jakie książki ma w planie Opasły Ozór i jakiego zatowarowania życzy sobie Opasły Ozór, pomysł padł. Szkoda, wyobraźcie sobie konferencję z udziałem przedstawicieli Opasłego Ozora...
- Kobra - takie wydawnictwo miała kiedyś A-szefowa, powstał pomysł odświeżenia węża. Najlepiej w wersji Kobra Media Rodzina od Poland (pijemy do wydawnictwa Media Rodzina);
- Edward Noga Stół - nie pytajcie, opary absurdu.
- Bardzo chciałam, żebyśmy nazywali się Wydawnictwo Widmo, ale chyba po prostu za dużo ostatnio gram w ME :P

No ok, ok. Anakonda też nie, Czarna Mamba niekoniecznie, więc jesteśmy PIĄTY PERON i cześć.

A pierwszą książką PIĄTEGO PERONU będzie...



Pytanie do doroślejszych czytelników: ktoś kojarzy TRYLOGIĘ KUSZIELA? ;-) Swego czasu robiła zamieszanie w księgarniach. Mam wszystkie tomy, ale możliwe, że jestem jakaś dziwna.
Okej, dorzucam opis książki i zastrzeżenie - nie wyślę tego osobie poniżej szesnastego roku życia. Nie wymagam dokumentów, ale szczerości. Dlaczego? Bo nie chcę mieć później, jak Karola ze znajomego wydawnictwa, telefonów od wkurzonych rodziców, że dzieci deprawuję ;-) Okej?

Mówili, że figura Matki Boskiej Bolesnej zapłakała krwawymi łzami w dniu, gdy zaraza zawitała do Santa Olivia. Mówili, że Bóg odwrócił twarz od rodzaju ludzkiego. Mówili też, że święci pamiętają to, o czym Bóg zdążył zapomnieć, jeśli chodzi o ludzkie cierpienie.

W Santa Olivia nie ma litości. Nie ma stąd także ucieczki. W odizolowanej strefie buforowej między Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem, pozbawieni praw obywatelskich mieszkańcy niewielkiego miasteczka są bezsilni wobec losu. Aż pewnego dnia narodzi się wśród nich ktoś niezwykły – córka Człowieka-Wilka, będącego dziełem inżynierii genetycznej. Człowiek-Wilk miał stać się bronią doskonałą. Stworzono go nadludzko silnym, zabójczo szybkim, niezwykle wytrzymałym. Nigdy nie zaznał uczucia strachu. Nosząca imię na cześć zaginionego ojca, Loup Garron odziedziczyła te cechy.
Widząc przyjaciół i sąsiadów cierpiących z rąk uzbrojonych okupantów, Loup nie potrafi pozostać obojętna. Postanawia pomścić ich krzywdy. Wspierana przez garstkę miejscowych sierot, skryta pod przebraniem, wymierza sprawiedliwość stojącym ponad prawem. Loup wie, że jeśli da się złapać, straci nie tylko wolność, ale również życie.


„Postmodernistyczna powieść o niezwykłej sile przekazu. Kryjąca w sobie znamiona przestrogi, historia o ludziach zniewolonych w sieci kłamstw i przemocy, a zarazem hymn sławiący piękno oraz siłę, by być innym niż wszyscy. Książka, której prawdziwą istotą, jakże charakterystyczną dla prozy Carey, jest zilustrowanie ukrytego potencjału, drzemiącego w każdym z nas”. Eric Van Lustbader

„Fani Carey ucieszą się z możliwości spotkania z kolejną silną i inteligentną bohaterką. Ci, którzy nie mieli dotąd styczności z twórczością tej autorki, docenią emocjonalną głębię jej powieści”. Publishers Weekly

„Znakomita książka... Głęboka i zapierająca dech. Wyrazy uznania dla autorki”. – Patricia Briggs

„Santa Olivia wciąga, nie pozwalając oderwać się od kolejnych stron. Wspaniała i niezwykła opowieść z gatunku tych, jakie tylko Carey potrafi stworzyć”. – L. A. Banks

Już niedługo pojawi się na sieci MP3 z kawałkiem tekstu do posłuchania :) Teraz muszę się koniecznie zdecydować, czy od razu organizować stronę PIĄTEGO PERONU, czy działać w jakiś inny sposób... Na pewno muszę rozesłać zapowiedź. Książka jest dobra, mocna, napisana w charakterystycznym dla Carey stylu i po prostu bardzo się na nią cieszę!

---
OGŁOSZENIE PARAFIALNE



dotyczy zarówno egzemplarzy recenzenckich, jak i egzemplarzy konkursowych. Sorry, po prostu nie mam jeszcze wszystkiego w biurze, a wolałabym uniknąć kilkukrotnego pakowania i biegania na pocztę :) Wasze prośby spisuję i zostaną one, w miarę możliwości, zrealizowane w przyszłym tygodniu :-)

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Konkurs - rozwiązanie

Zanim napiszę,
chciałam się dowiedzieć, co macie do perfum Euphoria? :D Bardzo je lubię, dostała kiedyś, już mi się prawie skończyły, ale uważam je za jeden z najfajniejszych zapachów. Obok Angel i Womanity Thierry'ego Muglera ;-) DKNY, które pojawiło się w tekstach również mam, żeby nie było. Zaczynam podejrzewać, że ktoś grzebał mi w łazience, w szafce na buty (Deichmann, Puma) i w szafce z kosmetykami ;-)

Wiem, ze wyniki miały być w piątek, ale... Ale to chyba najtrudniejszy do rozstrzygnięcia konkurs, jaki mi się przydarzył. Wszystkie teksty są świetne, przy kilku prawie wpadłam pod biurko, przebijacie nawet Czarne Pigwy i albańskie określenia pioruna. Najchętniej wysłałabym książki wszystkim, ale... nie mogę :( Niech więc się stanie:

1. Autor Anonimowy za:
- Dwie smukłe stopy w rozmiarze 40 w dwunastocentymetrowych szpilkach od Jimmy’ego Choo.
- Kto by pomyślał: WENTYLATOR z Castoramy.

2. Aga za:
- Był słodki jak czekolada Milka, delikatny jak serek Danio , a jednocześnie gorący niczym kubek Knorr i ostry jak papryka chili Kamisa.
- Kochała go całym sercem, choć wydawał się nieosiągalny jak praca w TVN.

3. Asieqq za:
- Dziewczyna wyczuła idealnie wyrzeźbione mięśnie Force’a, które wieczorami miał w zwyczaju smarować oliwką Johnson’s Baby.

I, ponieważ mnie rozbroiliście, nagrodę honorową otrzyma jeszcze Patka za porażający siłą wyrazu kawałek:
- Mam nadzieję, że jesteś ubezpieczony w PZU.
Z furia rozpięła torbę Pumy i wyciągnęła z niej piłę Husqvarny.
- Idę po ciebie kochanie!- Krzyknęła nim warkot całkowicie zagłuszył jej słowa.

Laureatów poproszę o mejle na adres: joanna.jaguar@op.pl :)

A poza tym, bądźcie w gotowości, jestem krynicą idiotycznych pomysłów ;-)

piątek, 27 stycznia 2012

Plagiaty - WAŻNE

Kochani,
jak powszechnie wiadomo, teksty własne oraz zdjęcia są chronione prawami autorskimi, a co za tym idzie, nie wolno ich kopiować bez wyraźnej zgody autora, ani tym bardziej rozpowszechniać jako własnych. Proste, prawda? Dodam tylko, że raz, z mojej winy i z mojego gapiostwa, umieściliśmy na okładce książki fragment recenzji bez dokładnego podania źródła. Nasz błąd, przeprosiliśmy, zapłaciliśmy...

Ad rem: dzisiaj dostałam wiadomość, że kolejny z bloggerów kradnie teksty innych osób współpracujących z wydawnictwami. I wiecie co? Szlag mnie trafia. Nie piszę tego do nikogo w szczególności, choć nie ukrywam, jeśli szybko nie dostanę odpowiedzi od osoby oskarżonej o kradzież, umieszczę adres bloga do publicznej wiadomości oraz roześlę wiadomość o plagiatach do różnych wydawców. Jeśli ktoś otrzymuje książki za darmo, fajnie byłoby, gdyby napisał kilka słów od siebie, prawda?

No, mniejsza, w każdym razie jestem zła, a kiedy jestem zła, wpadam w bojowy nastrój. A jak już wpadnę w bojowy nastrój - nie popuszczę.

Poza tym mamy PKW - odcinek kolejny, mam nadzieję, że dzisiaj ostatecznie ustalimy już nazwę. Wyniki konkursu opublikuję po południu :-)

piątek, 20 stycznia 2012

Szybki Konkurs z Błękitnokrwistymi!

Ekhem, ekhem:

Opisz krótką scenkę.
Do wyboru:
- pocałunek Schuyler i Jacka;
- Mimi dobija się do bram piekieł.

Jedyny warunek - w opisie zawrzyj jak najwięcej MAREK. Ciuchów. Butów. Może komoda, obok której stoją Schuyler i Jack nosi metkę BRW? Albo Ikea? Marki muszą być prawdziwe:> Sprawdzę, obiecuję!

Odpowiedzi pod tym postem :>
Konkurs do 24 stycznia włącznie. Dla trzech osób "Zagubieni w czasie" :-)

Over and out, tak po wojskowemu :)

"Mimi, zdjęła kapelusz od Prady, podciągnęła fioletowe rajtuzy DG i wsparła się pod boki. W mrokach piekieł połyskiwała jej bransoletka Pandory.
- Oddawaj Kingsleya - ryknęła pełną piersią. - Oddawaj natychmiast.
Ale wrota pozostały zamknięte...
- Nu pagadi... - wysyczała pod nosem i potrząsnęła głową. Kolczyki Kruka zabrzęczały cicho. - Nie będziesz tak ze mną pogrywał.
Odstąpiła o krok od antracytowoczarnych wrót, zdjęła jedną ze szpilek od Laboutaine'a i wzięła zamach..."

No:)

poniedziałek, 16 stycznia 2012

PKW - Poważny Kryzys Wydawniczy

Ekhem, jak Wam pewnie wiadomo, bo gadałam o tym, to tu, to tam (i nie pamiętam, gdzie), zamierzamy w tym roku poszerzyć ofertę wydawniczą o tytuły dla dorosłych czytelników. W związku z tym poszerzeniem, postanowiłyśmy założyć drugie wydawnictwo. A właściwie dodać drugie do pierwszego. I nadać mu inną nazwę...

Domyślacie się już, skąd kryzys?

Ale lećmy wstępem. Wydawnictwa nazwy mają różne. Niektóre wydawnictwa z ofertą książek młodzieżowych dodają książki dla dorosłych bez zmiany nazwy. Na przykład Nasza Księgarnia. Wydają to i owo skierowane do starszych, wciąż jednak pod szyldem NK. My, jakże ambitnie, uznałyśmy, że zrobi nam się bałagan i potrzebujemy Całkiem Nowej Nazwy.

Olśnienia dostałyśmy jakieś pół roku temu, ale nic z tego nie wynikło... Niestety, nadszedł czas, gdy premiera pierwszej z książek NOWEGO wydawnictwa jest już ustalona i zaczęłam jęczeć i miauczeć, że nie mam jak zapowiadać książki, skoro nie wiem, kto właściwie ją wydaje. Z reklamy do "nowej Fantastyki", która zresztą poszła już do druku, wynika, że Jaguar, ale to wcale nie Jaguar, tylko... Tylko co?

Dawno, dawno temu padło kilka atrakcyjnych, jak nam się wydawało, propozycji. Onyks. Luna. Indygo. Strefa Książki. Natenczas zakończyło się na walce Onyksu ze Strefą, jako iż wydawnictwo Luna istnieje (choć nie jest książkowe), a wydawnictwo Indygo istnieje również i nawet wydaje jakieś publikacje. Jedną wydało, jeśli się nie mylę. Czas mijał, temat to umierał, to się reanimował, aż wreszcie okazało się, że naprawdę MUSIMY mieć nazwę. I wtedy wyszło na jaw, że ani Onyks, ani Strefa.

Onyks - źle się wymawia, takie jest zdanie E-szefowej, choć mnie wymawia się dobrze, ale ja nie jestem normalna...

Strefa Książki - kojarzy się z Galerią Książki, co nikomu podobno nie przeszkadza, ale wyszło na to, że przeszkadza wszystkim.

W poprzednią środę przewaliłyśmy z E-szefową kilka mitologii i słowników w poszukiwaniu natchnienia. Natchnienie nie nadeszło. Ozyrys jest egipski do szpiku kości, Nergal odpada z wiadomych powodów, Marduk brzmi dziwacznie, a Quetzalcoatl nie da się wymówić. Hmmm. To może jakaś bliższa nam mitologia? Odyn? Litości. Loki? A jeszcze bliższa? Atena. Jak wydawnictwo prawnicze. Hekate. Hades. Nie, nie, nie. Penelopa. Penelopę mamy za drzwiami, czasem podrzuca nam książki.

Dziś nadszedł dzień ostatecznego starcia z CNN. Zasiadłyśmy w kółku, to znaczy E-szefowa przy biurku, A-szefowa na krześle, ja na stole, a D. nie zasiadła, tylko biegała między jednym pokojem, a drugim. W początkowym stadium wymyślania obecny był również Tajemniczy Leon, spec od komputerów. Niestety, szybko wymiękł, zabrał czarną skrzynkę i uciekł.

Na początku było dość poważnie i spokojnie (może dlatego, że 75% Wydawnictwa trawiło sushi).
Litera, Wers, Sylaba, Pagina, Incipit... Wszystko książkowe.
Strefa Książki - nieeeee, może coś innego.
Orion? Orion D. kojarzy się z książkami dla dzieci.
Mgławica. Andromeda. Andromeda już jest, Mgławica jest jakaś taka... Oczywista?
Casa Blanca - rzuciła A-szefowa, wywołując powszechne zainteresowanie. Tajemniczy Leon zauważył, że kojarzy mu się z romansem. To Casa Negra - Czarny Dom. No dobra, wpisujemy na listę.
Z łaciny - Ventus (wiatr), Silva (las). Fajne, ale czy zrozumiałe?
Indygo. Mnie i E-szefowej bardzo się podoba, ale dopuszczamy myśl, że jesteśmy jedynymi ludźmi na planecie, którzy skojarzą nazwę z wydawnictwem. Toć to kolor...
Umbra. Też kolor, a na dodatek po łacinie "cień". Nie, jednak źle się wymawia.

E-szefowa odpaliła jakieś strony i zaczęła przeglądać. Najpierw drzewa. Ciszaaaaaaa. Potem kamienie. "Ten Onyks jest taki bury" zauważyła. Pokazałam palcem na wściekle różowy kamień na stronie i zauważyłam, że na tym monitorze od odcienia rubinu zęby bolą. No tak, tak, monitor. Ciiiiisza.

A potem... Potem było już z górki. Sorry, tym razem zanotowałam tylko dwie nazwy z miliona, ale zostawię je na koniec :) W każdym razie pojawiły się najrozmaitsze propozycje.
Nawiasem mówiąc, E-szefowa przyniosła słownik i zaczęła go przeglądać. W okolicach "C" zaczęłyśmy jęczeć. Godzina późna, a alfabet ma sporo liter, nie?

Alibi, Absolut (wyobrażam sobie logo), Abażur, Aberracja. Abstrakcja. Aura. Arena... Arena była niezła, ale potem wyleciała. W Niemczech jest takie wydawnictwo.
Bojkot, Bajka.
Wyrwij! Tak, doleciałyśmy do "Zwiadowców"...
W pewnej chwili E-szefowa uparła się na piorun, ale nie polski piorun, tylko łaciński piorun. W pierwszym sieciowym słowniku pioruna nie było, D. poleciała szukać na swoim komputerze. Padają kolejne nazwy, co jedna to bardziej fascynująca (Bura Suka, Cień Książki oraz Chlew w odróżnieniu od Klubu Studenckiego Stodoła), aż wreszcie przerywa nam okrzyk z drugiego pokoju.

Już wiem, jak nazywa się piorun po albańsku!

Jest takie łamerykańskie powiedzenie - "you've made my day", bardzo pasuje :)

Na prowadzenie wysunęły się Aligator z Fatamorganą, obydwoje, Incognito, zamieszkują Casa Negro. Mnie Aligator nie kręcił, czemu dałam wyraz.

Borneo, Karaiby, Czarna Perła. Bora-Bora.

To może Galera? Najlepiej Czarna Galera. Nam połowa rzeczy wychodzi z automatu czarna, albo byłyśmy w poprzednim pokoleniu Afroamerykankami albo nie ma dla nas nadziei... Nawiasem mówiąc, Czarna Galera to tytuł jednego z tomów Thorgala. Nawet okładkę pamiętam.

Na Stronie - z gierek słownych, ale kojarzy się z czynnościami fizjologicznymi.
Cztery Litery - są jednoznaczne, nie?

Parabola. Kto nie zna piosenki o parabolach, ten niech żałuje. Zaczęłam śpiewać i trudno mnie było uciszyć. Szuwary też zaczęłam śpiewać, bo ktoś rzucił nazwą Aquarius, to znaczy wodnik.

Jądro. Pewnie ciemności, ale jak wydać romans pod szyldem Jądro Ciemności? Samo jądro, wiecie...

Babilon. Babilon to Sodoma i Gomora. Sodoma i Gomora to pożar w burdelu. Pożar w burdelu znakomicie opisuje nasze zamiłowanie do porządku, ale chyba nie nadaje się na nazwę wydawnictwa.

Jemioła. Geneza Jemioły pozostaje tajemnicą, szybko przekształciła się w Jamioła i zdechła. RIP.
Nufka Sztuka. Obraz naszego kreatywnego podejścia.
Kormoran. Corrida. Karambol. Chciałyśmy r. To znaczy ja niekoniecznie. Tłumaczę więc, że nie wymawiam r. Nie szkodzi, nikt poza D. nie wymawia u nas r. Wydawnictwo-bardzo-By-Się-Przydał-Logopeda.
Geriatria. W tym momencie E-szefowa została zgromiona wzrokiem.
Grom. Jasne, jak jednostka specjalna.

Wciąż trwało przeglądanie słownika...
Wiecie, to wcale nie jest takie łatwe, trzeba wymyślić logotyp, mieć przekonanie do nazwy i takie tam.

Wypisałyśmy te nazwy, które nam się jako tako podobały. Silva. Ventus. Casa Negra. Czarci Jar. Lupus. Onyks. Orion. Indygo. Fatamorgana. Czarny Kanion (Apacze pozdrawiają). Nadir.

"Pigwa" - powiedziała E-szefowa, która dotarła do P.
"Czarna Pigwa" - skomentowałam odruchowo. A potem dodałam "of Poland".
Czarna Pigwa of Poland. "Opasły Ozór" - kontra była szybka i na dobre pięć minut totalnie nas wyłączyła.
No wyobraźcie to sobie - nowa fantastyczna książka wydawnictwa Opasły Ozór. Miodzio...

Potem przyszła pora na poziomki, bo lubimy poziomki. Niestety, widzę pewien problem w wydaniu mrocznego kryminału, w którym trup ściele się gęsto pod szyldem "Poziomkowa Polana" albo "Pod Krzaczkiem".

Nie wątpię, że kochana ekipa poratuje mnie propozycjami, które wypadły mi z głowy. Zwłaszcza tymi co ciekawszymi i kompletnie od czapy. "Od Czapy" - całkiem sympatyczna nazwa. Mniej więcej tak samo jak "Świeżop" i "Dzięcielina", a także "Dusiołek", "Biała Lama", "Ultramaryma" bądź "Ultra Maryna".

Hasła na dzień dzisiejszy:
OPASŁY OZÓR
CZARNA PIGWA
GEJZER ERECTUS

oraz

JUŻ WIEM, JAK NAZYWA SIĘ PIORUN PO ALBAŃSKU.

Amen. Muszę mieć ostateczną nazwę, albo nie ruszę z promocją!