Próba ognia

piątek, 20 stycznia 2012

Szybki Konkurs z Błękitnokrwistymi!

Ekhem, ekhem:

Opisz krótką scenkę.
Do wyboru:
- pocałunek Schuyler i Jacka;
- Mimi dobija się do bram piekieł.

Jedyny warunek - w opisie zawrzyj jak najwięcej MAREK. Ciuchów. Butów. Może komoda, obok której stoją Schuyler i Jack nosi metkę BRW? Albo Ikea? Marki muszą być prawdziwe:> Sprawdzę, obiecuję!

Odpowiedzi pod tym postem :>
Konkurs do 24 stycznia włącznie. Dla trzech osób "Zagubieni w czasie" :-)

Over and out, tak po wojskowemu :)

"Mimi, zdjęła kapelusz od Prady, podciągnęła fioletowe rajtuzy DG i wsparła się pod boki. W mrokach piekieł połyskiwała jej bransoletka Pandory.
- Oddawaj Kingsleya - ryknęła pełną piersią. - Oddawaj natychmiast.
Ale wrota pozostały zamknięte...
- Nu pagadi... - wysyczała pod nosem i potrząsnęła głową. Kolczyki Kruka zabrzęczały cicho. - Nie będziesz tak ze mną pogrywał.
Odstąpiła o krok od antracytowoczarnych wrót, zdjęła jedną ze szpilek od Laboutaine'a i wzięła zamach..."

No:)

13 komentarzy:

  1. MIMI U BRAM PIEKIEŁ

    Dwie smukłe stopy w rozmiarze 40 w dwunastocentymetrowych szpilkach od Jimmy’ego Choo miękko stąpały po długim, czerwonym dywanie Carpet Co. Widać szykowali się na jej przyjście. To jej nie pocieszyło. Nadal bardzo się bała. Pokręciła głową, chcąc odpędzić złe myśli. Loki utrwalone pianką Wella i lakierem Nivea miękko zafalowały wokół twarzy, pokrytej pudrem BelArte. W pewnym momencie droga zaczęła opadać, robiło się coraz cieplej.
    - Kingsley! – krzyknęła Mimi, choć doskonale wiedziała, że jest jeszcze za daleko. Nawet, jeśli chciał, nie mógł jej usłyszeć. Nagły i niespodziewany podmuch powietrza podwiał jej krótką sukienkę od Chanel. „Co to ma niby być?!” – pomyślała z wściekłością, zaciskając usta pokryte czerwoną szminką Loreal Paris. Zawsze za pomocą złości broniła się przed strachem, tak jak wtedy, kiedy Kingsley dopiero co zniknął w podziemiach.
    W końcu dotarła do bramy (swoją drogą, wyglądającej jak zdobione drzwi z Ikei). To stąd ten prąd powietrza! Kto by pomyślał: WENTYLATOR z Castoramy. Pokręciła z niedowierzaniem głową. Zaczęła przyglądać się pancernemu zamkowi Wittkopp. Uniosła dłoń do ust i skarciła się w myślach, zauważając, że ostatnio wrócił jej dziecięcy nawyk obgryzania paznokci, pomalowanych teraz bezbarwnym lakierem Inglot. Zebrała w sobie całą siłę woli, by nie zmienić w tym akurat momencie postaci, nie stać się mrocznym Azraelem. Chciała przynajmniej spróbować załatwić sprawę po dobroci, choć była prawie pewna, że się nie uda. Zrzuciła z ramion żakiet Diesla i zabrała się do pukania do drzwi.
    - Wróciłaś Azrael? Wątpię. Tutaj nie przychodzi się w biżuterii Apartu, skarbie. Ile razy mam ci to tłumaczyć?
    - Lucyferze, jestem tu, by odebrać kogoś, kto należy do mnie, więc masz mnie wpuścić! – wrzasnęła do niego i załomotała w drewno, grzechocząc przy tym srebrną bransoletką Pandory.
    - Nie tak gwałtownie. Czyżbyś przez te wszystkie lata zapomniała, kto jest twoim prawdziwym Panem? Kogo powinnaś szanować?
    - Nie jestem niczyją własnością! Ty podły…
    I na tym skończyły się próby polubownego zawarcia porozumienia. Tupnęła nogą jak mała dziewczynka i zamknęła na chwilę oczy ocienione rzęsami, wytuszowanymi mascarą Rimmel. Musiała się uspokoić. Była bliska płaczu.
    - Lucyferze, czy mógłbyś ruszyć tyłek w spodniach gorszych niż z Tesco i otworzyć swoją łapą z milionem pierścionków z Yesa te cholerne drzwi?!
    - Pierścienie nie są z Yesa, tylko z Kruka. Spodni nie noszę od miliona lat, a tyłek mógłbym ruszyć, gdybyś powiedziała wreszcie, dlaczego marnujesz mój cenny czas.
    - Doskonale wiesz - wysyczała przez zaciśnięte zęby.
    - Ale chciałbym usłyszeć to od ciebie. To takie miłe uczucie, kiedy zdrajca kaja się, by odzyskać...
    - Kingsley! – wrzasnęła. – Jeśli tam jesteś, to wytrzymaj jeszcze chwilę!
    Wyjęła z torebki od Louisa Vuitton miecz, którym zaczęła nieudolnie podważać zamek Sparta. Usłyszała po drugiej stronie śmiech. Najpierw był to jeden głos, później zamienił się w kilka, potem kilkadziesiąt, kilkaset. Dźwięki brzmiały w jej uszach ozdobionych kolczykami Swarovskiego jak przytłumione. Nie zważała, że coś jej się stanie, choć wiedziała, że może zostać tu na zawsze, jeśli ulegnie pokusie. Już kiedyś tak się stało, władza smakowała wtedy jak czekolada Wedla, ale teraz Mimi była inna. Czas na plan B. Nie mogła zachowywać się w ten sposób, jak zraniona i przestraszona nastolatka. To nie było w jej stylu. Z głośnym okrzykiem zerwała z włosów kokardę Koral. Wypowiedziała zaklęcie, lecz brama się nie otworzyła. Śmiech Lucyfera sprawił, że niemal wyszła z siebie.
    - To nie takie proste, siostro. Albo przyłączasz się do mnie, albo bierz te buty od Laboutaine’a i wynoś się, ratować to nędzne zgromadzenie.
    - Jimmy’ego Choo. Nie Laboutaine’a.
    Rzuciła się na drzwi po raz kolejny, tym razem uderzając w nie potężniejszym zaklęciem. Nie pamiętała, co działo się dalej, bo straciła przytomność.

    Pozdrawiam wszystkich fanów BK i oczywiście twórców konkursu ;)

    Ala (KS&J<3)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimi wpatrywała się z nienawiścią w Piekielne Wrota licząc pewnie, że jej jadowicie zielone soczewki Acuvue wypalą w nich dziurę na tyle dużą by mogła przejść. Zresztą nie musiała by być szczególnie duża ponieważ gorset SiSi wyszczuplił jej i tak już szczupłą sylwetkę co najmniej o dwa rozmiary. Do tego czarne leginsy Gatty sprawiły że czuła się jeszcze chudsza niż zazwyczaj, czyli nieprawdopodobnie zgrabna. Cecha niezwykle przydatna na takiej misji, przynajmniej w jej mniemaniu. Założyła ręce na piersi i zaczęła niecierpliwie tupać dziesięciocentymetrowym obcasem butów od Gucciego.
    - Wiem, on tam jest!- Krzyknęła. – Otwierać tą brudną furtkę do cholery! Bo inaczej sama się tym zajmę, ostrzegam!
    Zza wrót dał się słyszeć ogłuszający rechot, jakby ktoś po drugiej stronie tarzał się ze śmiechu. Rozwścieczona Mimi zacisnęła pięści wbijając sobie w dłonie krwistoczerwone paznokcie pomalowane lakierem Eveline a bransoletki firmy Apart zagrzechotały na jej ręce niczym rozzłoszczone węże.
    - Żeby potem nie było, że nie ostrzegałam- syknęła jadowicie. Wyprostowała się dumnie zakładając rękawiczki od Prady po czym wsunęła na nos okulary D&G. – Mam nadzieję, że jesteś ubezpieczony w PZU.
    Z furia rozpięła torbę Pumy i wyciągnęła z niej piłę Husqvarny.
    - Idę po ciebie kochanie!- Krzyknęła nim warkot całkowicie zagłuszył jej słowa

    OdpowiedzUsuń
  3. Jack jak zwykle nienagannie ubrany w koszulę od CK, jeansy od Armaniego niczym gibka Puma bezszelestnie stanął za Schuyler. Ona zamknęła oczy i poczuła tylko świeży zapach Euphoria for Men od Calvina Kleina. Jej usta pokryte L'Oreal Glam & Shine i muśnięte dla orzeźwienia Maybelline Watershine nie mogły się już dłużej obronić... Nawet róż od Guerlain zdawał się purpurowieć. Chyba bardzo tego pragnęła. Jack chwycił ją za przeguby dłoni i podparł je do ściany. Schulyer lekko zaskoczona wydała cichy syk, bo okazało się, że w jej lewą dłoń wpiła się bransoletka Pandory. Jack zobaczył strużkę krwi i łapczywie zanmurzył w niej język. Mruchał przy tym jak Jaguar. Dziewczyna zrobiła się blada, jak baza pod podkład z Sephora. Chyba miała dość tego jej konsumowania. Ona pragnęła czegoś więcej!!!
    Jack musnął jej delikatną i przezroczystą niemalże szyję. Czuł w ustach lukrecjowy smak Lolity Lempickiej. Ona zawsze wiedziała, czym go doprowadzić do obłędu. Nie mógł już dłużej się opanować... Zdjął jej szpilki od Prady, wziął ją na ręce i delikatnie położył na ziemi. Jego ręce wędrowały wzdłuż guziczków od marynarki Miu Miu, którą chyba po raz pierwszy miała na sobie. Rozpiął ją wreszcie, ale zaskoczyło go, że ona zaczęła nosić swetry Solar... Dziwne, bo zawsze nosiła golfy z Max Mara. Gdy zdjął ten przedziwny sweter znalazł jeszcze coś... Schuyler nosiła koszulki od Maćka Zienia!!! Pomyślał, że ona nigdy go nie przestanie zaskakiwać i głodny jej ust zastygł w mrocznym i porażającym pocałunku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Schyler wpatrywała się w Jacka, od stóp do głów wyglądającego jak model Armaniego. Spodnie Calvina Klaina, Sweter Dolce&Gabbana, okulary RayBan... i buty... z Deichmanna. - Nie jest źle - pomyślała, popijając wodę Perrier z kryształowego kieliszka Svarovskiego. Sama wyglądała jak z reklamy L'Oreal. Jej nowe buty od Manolo Blahnika spodobały jej się już w pierwszym momencie, gdy biegając pomiędzy butikami Jimmy Choo a Ewą Minge i Chanel trafiła właśnie na Blahnika. - Zachowuję się jak modelki Louboutina - uznała i podeszła do swojego ukochanego. Dywan z Ikei delikatnie uginał się pod jej stopami, a ona wdychała nozdrzami jego perfumy od Diora, zerkając przelotnie na swą nową bransoletkę Apartu. - Kochanie, teraz będzie jak na pokazach Wolińskiego! - powiedziała. - Czy Woliński to ten, który pracuje w Linuxie? - zapytał Jack. - Ależ nie, głuptasie. To projektant. Prawie tak dobry jak Tommy Hilfiger, Mark Jacobs i Ralph Lau... - Schyler poczuła na ustach pocałunek ukochanego. Przez głowę przeleciały jej setki myśli - zastanawiała się, czy jej Blend-a-med jest wystarczająco dobrze wyczuwalny, czy jej szminka Rimmel nie okaże się zbyt rozmazująca i czy jej perfumy od DKNY są wystarczająco delikatne. Nie zastanawiała się jednak zbyt długo i oddała Jackowi pocałunek.

    OdpowiedzUsuń
  5. „Pocałunek Schuyler i Jack’a”
    Sky wyjęła z kieszeni swojej nowej spódnicy DKNY telefon BlackBerry i spojrzała na wyświetlacz. Było pięć po ósmej.
    Dlaczego go jeszcze nie ma? – zastanawiała się przestępując nerwowo z nogi na nogę w szpilkach od Jimmiego Choo. Nieczęsto nosiła tego rodzaju obuwie, w jej stylu były bardziej firmy takie jak Nike, czy Adidas, lecz wiedziała, jak bardzo Jack’owi podobały się dziewczyny na wysokich obcasach, jak bardzo podobała mu się ona.
    Schuyler westchnęła i usiadła na malinowej kanapie z Abry, po czym podniosła z dywanu, który kupiła jakiś czas temu w Komforcie, egzemplarz najnowszego wydania New York Timesa. Gdy chciała zacząć czytać, usłyszała dzwonek do drzwi. Serce Sky zabiło mocniej, ponieważ wiedziała, iż musiał to być Jack. Gdy był w pobliżu, wyczuwała jego obecność. Zanim otworzyła, pobiegła szybko do łazienki wyłożonej płytkami z Leroy Merlin i spryskała się perfumami od Chanel, poprawiła bluzkę Miss Sixty oraz sprawdziła, czy nie zapomniała pociągnąć ust szminką Max Factor. Tak, wszystko było na swoim miejscu.
    - Oddychaj, Sky, oddychaj – powiedziała do siebie. – Przecież widziałaś go już tyle razy, a mimo to, nadal zachowujesz się jak głupiutka nastolatka, która nie może złapać powietrza na widok idola.
    Dzwonek do drzwi rozbrzmiał po raz drugi. Schuyler szybkim krokiem ruszyła do wejścia uważając przy tym, aby nie zahaczyć rajstop od Prady o szafkę z Ikei stojącą nieopodal.
    Jack wszedł do środka. Wyglądał, jak zwykle zresztą, nieziemsko. Jego ubranie idealnie na nim leżało, jakby było specjalnie na niego szyte. Cóż, pewnie tak właśnie było, Jack mógł sobie pozwolić na to, aby ciuchy dla niego szył sam Calvin Klein. Buty, jak Schuyler zauważyła, nosiły logo Armaniego i były nieskazitelnie czyste, nie miały ani jednej rysy.
    - Cześć, Sky – wyszeptał tuż przy jej uchu i przytulił ją. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko mocno wtuliła się w jego bok. – Kochanie, coś się stało? – zapytał i spojrzał w jej oczy, podkreślone kredką Rimmela.
    - Nie, po prostu… Jesteś taki… idealny – zaśmiała się na własne słowa. – Aż trudno uwierzyć, że ktoś taki może istnieć naprawdę – ostatnie dwa słowa wyszeptała, po czym pogładziła Jacka po policzku. Zawsze miał tak naturalnie gładką skórę, szczęściarz. Ona musiała używać podkładu z Sephory, aby zamaskować wszystkie swoje niedoskonałości.
    - Kocham cię, wiesz? – Jack nachylił się, by złożyć pocałunek na ustach Sky, lecz zatrzymał się kilka centymetrów przed jej twarzą, ponieważ coś z tyłu przykuło jego uwagę. – Wybierasz się gdzieś? – spytał wskazując na walizkę od Louisa Vuittona.
    - Och, zamknij się już – odpowiedziała mu z przekąsem i przyciągnęła go za poły marynarki, do której była przytwierdzona róża zaprojektowana przez Gucciego. Ich usta złączyły się w namiętnym i pełnym miłości pocałunku.
    Sky zapamiętale całowała Jack’a, a on z równą pasją oddawał jej pocałunki. Mieli być już na zawsze razem i nikt ani nic nie miało tego zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Schuyler Van Alen siedziała na malinowym, puszystym dywanie firmy WELTOM, w krótkiej, czarnej sukience od Prady. Rolety WOJAR w oknach były szczelnie zasłonięte, tak że w pokoju panował mrok. Jedynym źródłem światła była mała, fioletowa świeczka MAREMIL stojąca na szklanym, okrągłym stoliku z Ikei. Dziewczyna miała zamknięte oczy. Wsłuchiwała się w bicie swojego serca i czekała. Ciszę przerwał dźwięk dochodzący z jej najnowszego Blackberry, który siedział w torebce od Gucci'ego, razem z paczką gum Orbit i Celebrity Red - krwistoczerwoną szminką Diora. Schuyler nie ruszyła się z miejsca, ciągle pogrążona w myślach, które kłębiły się pod jej czarną fryzurą ułożoną dzięki lakierowi Wella. Nagle drzwi skrzypnęły i otworzyły się. Dziewczyna podniosła czerwonego Conversa stojącego obok szpilek od Jimmiego Choo, które miała zamiar założyć, i skórki po bananie Chiquita, po czym rzuciła nim w nowo przybyłego. Schuyler podniosła się i obróciła w stronę drzwi. Uśmiechnęła się przepraszająco i podeszła do chłopaka, który krótko się zaśmiał. Jego śmiech był najpiękniejszym dźwiękiem jaki mógł istnieć i powodował, że dziewczynie kręciło się w głowie. Zazwyczaj przez te zawroty głowy potrzebowała chociaż na chwilę zanurkować w satynowej pościeli firmy Altoz. Jack wyciągnął ręce w stronę Sky, która zaraz wpadła mu w ramiona. Wciągnęła zapach jego perfum od Calvina Kleina i przejechała dłońmi po czarnej koszuli od Armaniego, która idealnie podkreślała kolor oczu chłopaka. Pod delikatnym materiałem dziewczyna wyczuła idealnie wyrzeźbione mięśnie Force’a, które wieczorami miał w zwyczaju smarować oliwką Johnson’s Baby. Spojrzała na jego usta i musiała ich posmakować. Przed nimi było jeszcze mnóstwo wspólnych wieczorów, ale ona musiała zrobić to tu i teraz. Stanęła na palcach i musnęła usta chłopaka, które były miękkie dzięki codziennemu stosowaniu pomadki Nivea. Nie musiała się więcej wysilać. Jack przejął inicjatywę i po chwili byli złączeniu w pocałunku, tak że Schuyler czuła smak miętowej pasty Blend-a-med, 3D White with Pearl, której Jack używał przed przyjściem.

    Pozdrawiam, Asieqq =]

    OdpowiedzUsuń
  7. Niepewnie otworzyła mahoniowe drzwi Gerdy do apartamentu przy Perry Street, wsunęła klucz do sportowej torebki Pumy i weszłado środka. Jacka jeszcze nie było, wymacała telefon Nokia, wyświetlacz pokazywał pełny zasięg sieci Play i 23:50. Zapaliła światło i ujrzała nowocześnie urządzone wnętrze: podłogę pokrywała deska Barlinecka w kolorze jesionu, na środku leżał dywan z Komfortu, wnękę zajmowała szafa Komandora w wielkim lustrem, na ścianie wisiał wielki telewizor Sony , podłączony do dekodera Vectry, DVD Panasonic oraz kina domowego LG, okrągły stół z BRW świetnie komponował się z krzesłami z Ikei .Na niewielkiej komodzie Vintage leżał notes Esselte i pióro Parkera, ulotka z KFC oraz salaterka Lubiana do połowy wypełniona cukierkami Wawe.Sofa z Jysk sprawiała ważnie miękkiej i wygodnej. Jednak największe wrażenie na Schayler zrobiła półka z VOX wypełniona książkami, od razu rozpoznała książki z wydawnictwa Jaguar ,było ich ich najwięcej , pozostałą cześć zajmowały pozycje z Amber, Mag i Fabryki Słów. Kiedy wreszcie oderwała wzrok od książek, podeszła do lustra, żeby ocenić swój wygląd : jeansy Levis idealnie pasowały do czarnych Martensów, biała bluzka z dekoltem H&M uwypuklała jej kształty, które poprawił nowy push up Triumpha , żałowała, że nie ma na sobie fig do kompletu , tylko zwykłe bawełniane bokserki z Italian Fashion . Chciała poprawić makijaż , ale puder Max Factor trzymał się idealnie, tusz do rzęs Margaret Astor wydłużył jej rzęsy dwukrotnie a szminka Miss Sporty nie nadal podkreślała jej usta. Spojrzała na usta i nagle uświadomiła sobie małą wpadkę- umyła zęby pastą Colgate ,ale w pośpiechu zapomniała użyć płynu do ust Listerin. Spanikowana zaczęła przeszukiwać torebkę w poszukiwaniu gum Orbit, ale było już za późno klamka drgnęła i w progu stał Jacke Zaparło jej dech w piersiach. Był piękny, jego blond włosy lśniły od szamponu Schauma , skórzana kurka Ochnika leżała idealnie , jeansy Big Star opadały na sportowe byty Nike . Podchodząc do niej zdjął kurtkę i zobaczyła najseksowniejsze polo Hugo Bossa. Kiedy dzieliły ich centymetry poczuła uwodzicielski zapach Calvina Kleina i nagle przycisnął wargi do jej ust. Całował delikatnie , ale bardzo zmysłowo. W głowie zaczęło jej wirować i poczuła się jak na karuzeli w Disneyland . Objęła go za szyję i przysnęła mocniej do siebie. Poczuła , że jego serce przyspieszyło jak TGV, poluzowała uścisk, ale on nie przestawał, stał się bardziej natarczywy, jego język tańczył w jej ustach wywołując falę pożądania. Był słodki jak czekolada Milka, delikatny jak serek Danio , a jednocześnie gorący niczym kubek Knorr i ostry jak papryka chili Kamisa. Poczuła się jak w niebie, kiedyś przeżyła coś podobnego, kiedy pierwszy raz spróbowała Ptasiego Mleczka z Wedla. Nie mogła złapać oddechu,topniała w jego ramionach niczym lody Algida , chciała więcej i więcej a ona jakby czytając w jej myślach nie przestawał. Kochała go całym sercem, choć wydawał się nieosiągalny jak praca w TVN, liczyła się ta chwila, ten pocałunek, który pozostanie w jej pamięci na zawsze. Kiedy oderwał od niej usta jego, zielone oczy lśniły niczym diamenty z Apartu, patrzył na nią z taką miłością,która przebiła wszystkie książki Harlequin , czuła szczęście, nie musieli nic mówić- rozumieli się bez słów

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Schuyler zdyszana wbiegła w bramę ekskluzywnego hotelu Hilton, chowając sie przed deszczem. W ostatniej chwili, bowiem sekundę później miejsce, w którym stała zostało opryskane błotem przez przejeżdżające właśnie BMW na szerokich oponach marki Continental.. Ale i tak była wściekła i cała przemoczona. Super mocny lakier do włosów Taft, którego użyła do swoje wystrzałowej fryzury z katalogu L'oreal spływał teraz razem z deszczowymi strużkami na jej białą bluzkę z H&M. Spod mokrego materiału prześwitywała koronkowa Wonderbra. Opięte Levisy były zimne i sztywne, a w zamszowych botkach z Deichmana chlupotało. Zastanawiała się, czy w torebce z Reserwed ma lusterko, które ostatnio dostała w promocji Tymbarka. Może zostało w tej brązowej od Luisa Vittona? Rozpięła suwak i gorączkowo zaczęła szukać między komórką Nokii, starymi paragonami z Tesco, długopisami z BGŻ i notesem z Winiar. Odetchnęła z ulgą, kiedy wyczuła pożądany kształt lusterka i do tego jeszcze ulubionej pomadki Max Factor. Otworzyła lusterko i szybko oceniła stan makijażu. Puder z Vichy i cień od Jade doskonale zdały egzamin w ekstremalnych warunkach. Pochwaliła się w duchu za wybór wodoodpornej mascary Rimmel. Wyćwiczonym ruchem poprawiła usta, kiedy coś mignęło jej w lusterku. Zanim się obejrzała, jej nozdrza wyczuły delikatną woń od Karla Lagerfelda i odgadła z uczuciem ulgi skąd pochodził.
    -Witaj Jack – szepnęła i spojrzała mu w oczy. Jego uśmiech skojarzył jej się z reklamą Gilette. Migające z naprzeciwka neony Kodaka i Sony oświetlały mu twarz, na której lśniły kropelki deszczu. Nadszedł jak zwykle bezszelestnie w swoich Pumach. Czarna, jedwabna koszula Marconi, przywarła do jego ciała opinając mięśnie. Delikatnym ruchem odgarnął jej mokre włosy za ucho, w którym zabłysnął diamencik z Kruka. Poczuła jego uda w mokrych LEE, które dotknęły jej ud. Pasek Big Stara wbił jej się w brzuch, a w głowie zawirowało, jakby wypiła zbyt dużo Martini. Puls przyspieszył niczym bolid w Formule1. Lusterko wypadło jej z ręki na kostkę bukową z Polbruku, ale o dziwo nie potłukło się. A po chwili cały świat gwałtownie zwolnił i poczuła jego gorące usta, niczym w scenie z filmu Warner Bros.

    OdpowiedzUsuń
  10. "Mimi dobija się do bram piekieł"
    Mimi szła w stronę bram piekieł jak zwykle z dumnie uniesioną głową, roztaczając dookoła zapach perfum "Escape" Calvina Kleina. Loki poskręcane lokówką BaByliss Pro podskakiwały za nią z gracją. Usta pociągnięte szminką Maybelline New York w iście krwawym kolorze, były jak zwykle kuszące. Oczy otoczone gęstwiną rzęs - zapewne za sprawą tuszu Max Factor - i skrzące się dzięki srebrnemu pigmentowi MAC, przyciągałyby masę spojrzeń, gdyby nie wszechobecna pustka. Jednak to jej nie zrażało. Odważnie stąpała swoimi nowiutkimi szpilkami Christian'a Louboutin przy akompaniamencie dzwięków wydawanych przez bransoletki Harry Winston. Jej naszyjnik od Van Cleef & Arpels rzucał dookoła karmazynowy blask - nie żeby było to bardzo zauważalne przy tych kolorach piekła. Dotarłszy do bram Mimi wzięła głęboki wdech, przy czym jej piękne piersi niebezpiecznie napięły i tak już idealnie opinający ją gorset Vollers. Ramiona okryte czarnym żakietem Chanel napięły się mimowolnie, zdradzając napięcie. Dłoń z idealnie zrobionym manicure lakierami Inglot szarpnęła za skrzydło bramy, jednak ono ani drgnęło. Spróbowała ponownie - nadal nic. Cicho zaklęła pod nosem. Jednak wejście będzie odrobinę trudniejsze niż się spodziewała. Zatem pozostaje kopniak. Na szczęście obcisłe jeansy ASOS nie utrudniały jej tego zadania. Jednak i wykop na niewiele się zdał. Brama nadal pozostała zamknięta. Skoro takie działania nie przynoszą skutków, to może uda się załatwić sprawę subtelniej - pomyślała wyciągając kryształowy pilniczek do paznokci firmy Max Factor. Jednak także próby piłowania zamku spełzły na niczym. Czyli powrót do ciężkiej artylerii. Mimi zdjęła z ramienia bardzo pojemną, choć wygląd zewnętrzny na to nie wskazywał, torbę Louis Vuitton i dobyła piły Stihil. Jednak brama ponownie z niej zadrwiła i piła okazała się równie bezużyteczna jak i pilniczek do paznokci. Nawet kwas, który miała w pojemniku w podróżnej kosmetyczce Playboy spłynął po bramie jak woda.
    - Piekielne wrota!! - krzyknęła rozwścieczona Mimi dla efektu tupiąc zgrabną nogą w butkach Christian'a Louboutin - Otwórzcie się ale już!!
    I ku wielkiej uldze, aczkolwiek równie wielkiemu zdziwieniu, brama zadrgała i otwarła się. Mimi zamrugała upewniając się, że to nie zwidy, założyła na zgrabny nosek okulary Dior i ruszyła przed siebie niezauważenie gubiąc jeden z kolczyków z kryształkami Swrovskiego.

    Pozdrawiam,
    Patrycja (Ruczek)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jack pochylił się nad Schuyler i zobaczył, że jej usta błyszczą w blasku księżyca.
    -Nowa szminka Inglota, co? - mrugnął do niej
    Twarz dziewczyny przybrała kolor jej nowej, purpurowej sukienki od Prady.
    -Nie. To zaledwie Nivea. Truskawkowa. Chcesz skosztować? - zapytała, zakładając za ucho włosy, przefarbowane na czarno farbą Londa Color.
    Jasne, że chciał. Pochylił się jeszcze niżej, i złożył na jej wargach delikatny pocałunek. Przy okazji poczuł zapach nowych perfum Schuyler - Euphoria.
    Dziewczyna popatrzyła na niego spod mocno wytuszowanych rzęs - zapewne tuszem Evelline.
    -I co, smakowało? A może lepsza w smaku byłaby brzoskwiniowa Bebe?
    Obydwoje zachichotali. Jack złapał ją za rękę, na której smętnie zwisała bransoletka od Pandory.
    -Wiesz co, zawsze wyobrażałem sobie nasz pierwszy pocałunek inaczej - zachichotał.
    -Jak? Ja, ubrana w suknię od Dolce Gabbana, buty od Gucci, spryskana nowym zapachem od Victorii Becham, patrząca na Ciebie oczyma wymalowanymi cieniami MAC i tuszem Max Factor? Nie za dużo Ci się roi w tej główce? - zaśmiała się perliście, demonstrując działanie wybielających pasków Colgate.
    -No, może nie. Ale ja wolałbym być teraz w garniturze od Arthura Vitali'ego, niż w tych łachmanach - wskazał na swoją koszulę firmy Lambert i spodnie od Gucci. Ten to ma styl.
    -No to... Spróbujmy z tym pocałunkiem raz jeszcze, wyobrażając sobie, że jesteśmy ubrani w to, co chcemy. Możesz mieć na sobie nawet buty Adidasa, a ja Nike, jak chcesz!
    Pocałowali się po raz drugi. I nagle na raz rozdzwoniły się ich telefony. Różowy Sony Ericsson i czarny Iphone.
    Potem było już tylko gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  12. A tak w ogóle, to kiedy będą wyniki konkursu? ;)

    Ala (KS&J<3)

    OdpowiedzUsuń