Próba ognia

środa, 11 grudnia 2013

Rok 2013 - trochę (chwilami prywatnych) podsumowań



Koniec roku już zaraz, pora na podsumowanie tego mijającego. Wiecie - ta refleksja nad przemijającym czasem, wielkimi bestsellerami, rynkiem wydawniczym itede... Ale nie tylko. Bo, jak wszyscy wiecie, nie umiem pisać "tylko" i znowu będą dygresje ;-)

Lata, to będzie trywialne, mają to do siebie, że mijają niepostrzeżenie. Wydaje mi się, że ledwie co wysyłałam do recenzentów "Blask", a jesteśmy trzydzieści książek dalej, nie licząc oczywiście dodruków. Przydarzyło nam się siedem książek dla dorosłych, w tym zero książek erotycznych, z czego możemy być dumni. Chyba. Wykopaliśmy klasykę literatury dziecięcej. Z tego również jesteśmy dumni - nawet bardziej. Nie wydaliśmy trzeciego tomu "Nevermore", ale nie dlatego, że Was nie kochamy, tylko dlatego, że Kelly wciąż jeszcze go nie napisała. Rozbujaliśmy się z e-bookami (których prawie nikt nie kupuje), a w biurze pojawiła się Straszna M oraz kwiatki. Wbrew pozorom jedno łączy się z drugim - póki nie było Strasznej M, w Jaguarze zdychały nawet kaktusy. Ogólnie nie był to może wspaniały rok, kryzys dokopał nam do rzyci tak, jak wszystkim innym, ale nikt nie próbował się powiesić. Robimy się za to specjalistami od czarnego humoru. Poza tym nadal wymyślamy kompletnie niemożliwe tytuły książek, o których nikt potem nie słyszy, bo nie nadają się do druku. Tytuły, nie książki.

Z rzeczy, które wydarzyły się w 2013 kilka zasługuje na wyróżnienie. Pamiętajcie jednak, że poniższy NAJ jest prywatnym NAJem  Entego Admina ;-) Choć, jeśli wyrazicie życzenie, mogę przeprowadzić najowanie również wśród pozostałych pracowników Jaguara, bo nie wątpię, że wszyscy mają różne swoje NAJ.


Najbardziej dziwaczny pomysł na książkę

Zasmucę was - porno nie będzie. Porno wymięka w zestawieniu z tekstami, które serwują niektórzy pisarze literatury YA. Uodporniłam się do tego stopnia, że nie dziwią mnie książki o zakochanych zombie, o Alicji, co trafiła do zombielandu, bohaterach ze skrzelami. Twarda jestem, co najwyżej unoszę jedną brew. Jednak nieomalże spadłam pod biurko, gdy przeczytałam blurb powieści dystopijnej o dziewczynie żyjącej w świecie, w którym złe korporacje zakazały jedzenia i wszyscy muszą żywić się pigułkami. Rozumiem, że nurt antytotalitarny w amerykańskiej literaturze ma się świetnie (może dlatego, że oni takich atrakcji nie mieli), ale wizja buntowników walczących o prawo do indyka i tłuczonych ziemniaków sprowokowała mnie do refleksji nad przyszłością tego świata. Być może któregoś dnia książka okaże się bestsellerem, ja mówię PAS! PAS i kanapka!

Najnowsza i najgłupsza kategoria wiekowa

Kto czyta bloga regularnie, ten chyba się domyśla, że piję do NY, czyli do New Adult, czyli książki dla dorosłych, którzy nie chcą dorosnąć, ale w książkach YA brakuje im seksu, przemocy i innych podobnych drobiazgów. Generalizując - w stylu romansu dla nastolatki, zazwyczaj kompletnie bez sensu, za to z przytupem, ogniście i bez cenzury. W tym miejscu od razu przepraszam tych wszystkich, którzy pod sztandarem NY popełnili coś czytywalnego.

Najpopularniejszy nurt w literaturze

Jasne, że erotyka! Obowiązkowe elementy: milioner i niewiniątko oraz kontrowersyjne praktyki. Z tym ostatnim już w lutym był problem, bo wszystkie kontrowersyjne praktyki bezczelnie spowszedniały, lud został uświadomiony i jedyną nadzieją wydawców jest chyba wizyta obcych, których również można byłoby odpowiednio przysposobić do roli jurnych milionerów. O! A wiecie, że to nie jest wcale taki głupi pomysł?

Najpopularniejszy trend w okładkach

Jeden kolorowy element, najlepiej część ubrania, jakaś kończyna, względnie butelka perfum na ciemnym tle. Patrz wyżej, w końcu po co dawać różne okładki to niemalże identycznych książek? Czytelnik mógłby nie załapać... A skoro jesteśmy przy okładkach, na FB powstała nawet taka strona - kupiłbym tę książkę, gdyby nie okładka ;-)

Najciekawsza informacja z ogólnie pojętego rynku książki

Pomysł PIK, co by ujednolicić ceny na książki i ukrócić rabaty księgarzy. Pomysł ma na celu, jak mniemam, ochronę niewielkich księgarń przed monopolistami, ale czytelnikom zjeżył włos na głowie. W teorii zakaz rabatów przez rok od wydania książki miałby spowodować obniżenie jej ceny, gdyż wydawca nie byłby obciążony dodatkowym kosztem rabatu. Niestety, sporo ludzi obawia się, że wydawca, który i tak ma pod górę, wcale nie obniży, za to czytelnik, któremu 10 złotych wcale nie powiewa, książki już nie kupi. Najbardziej za są, jak można było przypuszczać, mali księgarze, którym zresztą nie ma się co dziwić.

Najnowsze działy kultury

Kultura kuchni, kultura rodziny, kultura artykułów papierniczych, filiżanek, termosów, korkociągów, mydelniczek, zapalniczek, cienkopisów, toreb, czyli nadużycie słowa "kultura" przy poszerzaniu asortymentu dużej sieci, niegdyś księgarskiej, teraz już nie wiem, jakiej. Szczerze podejrzewam, że wielu pracownikom sieci to ukulturalnienie odbija się czkawką, jednak z Górą, Która Jeździ się nie dyskutuje. Ja również nie dyskutuję, wyrażam tylko opinię, że hasło "kultura i media" nie powinno odnosić się do podgrzewaczy do rąk w kształcie majtasów. Dopóki na majtach nie będą drukować książek, względnie reprodukcji obrazów, majty nie ukulturalniają. Trzymają rzyć i tyle.

Najbardziej eksponowana książka (towar?)

Wcale nie "Inferno" Dana Browna, choć wciąż trzyma się na topkach. W tym roku niepodzielnie rządzą poradniki odchudzania, a konkretniej poradnik autorstwa właścicielki najprzedniejszego abeesa w kraju, Chodakowskiej. Nic do Chodakowskiej osobiście nie mam, ale jej popularność jest dość przerażająca. Wchodzę do sklepu - Chodakowska. Wchodzę na portal internetowy - Chodakowska. Wchodzę do księgarni - Chodakowska. Płacę przy kasie w Empiku - a może chce pani kupić w promocyjnej cenie kalendarz z Chodakowską? Nie, nie chcę, ratunku! Aż się zastanawiam, czy nie dałoby się namówić Chodakowskiej do promowania naszych książek - zamiast hantli trójpaki "Piosenek dla Pauli"...

Najbardziej niekochana działka literatury

Wychodzi na to, że fantastyka, która sprzedaje się coraz gorzej mimo tego, że fandom w Polsce był i jest dość prężny, konwentów jest na pęczki, a taki fantasta, z natury rzeczy, czyta. Inna sprawa, że ostatnio fantastyka, bijcie mnie, jeśli się mylę, dzieli się na wysoką fantastykę (ciężko przyswajalną bez odpowiedniego dostosowania) i młodzieżową fantastykę, w której nie ma nic złego, póki ma się naście lat. Co ciekawe młodzieżowa fantastyka wychodzi u nas jako dorosła fantastyka, tak więc odciągam chłopa od niektórych książek, domyślając się, że szuka czegoś bardziej, cóż, mięsnego.

Najbardziej eksploatowane popkulturowe stworzenie

Zombie. Chciałoby się powiedzieć, że tak eksploatowane, że aż mu to i owo odpada. Nie bardzo jestem w stanie pojąć fenomen rozkładającego się trupa, ale niech będzie. Były wampiry, wilkołaki, upadłe anioły, przyszła pora na obcowanie ze śmiercią. Problem w tym, że przynajmniej dla mnie, to, co straszne, stało się tak masowe, że nijak nie jest już łączone z tym od czego wyszło, a więc z lękiem przed końcem żywota. Poza tym apokalipsa zombie to taka miła apokalipsa, nieprawdopodobna, a przez to nie trzeba się jej bać na serio. A przy okazji - zauważacie paradoks? Fantastyka nie. Zombie jak najbardziej. Choć może zwłaszcza filmowe, wszak literacki dialog z zombie byłby bardzo... ograniczony? Hmmmmmmmmpffff, hrrrrrrrrrrrr, grrrrrrrrrr, argggggggggggh! (Jeśli ktoś chce film o zombie, polecam Dead snow:), tylko nie można go brać na poważnie).

Najciekawsze odkrycie na przyszły rok
Wybiegam w przyszłość, ale odkryć dokonywaliśmy w tym, więc chyba się nadaje :) IMO najciekawsze odkrycia to "Sea of Tranquility" Katji Millay, którą albo pokochacie, albo znienawidzicie, albo jedno i drugie oraz  "Selection" Kiery Cass, które u nas będzie się nazywało "Rywalki". Książki zupełnie od siebie różne, ale, paradoksalnie, polecałabym je takim samym ludziom. Zupełnie prywatnie mam jeszcze inne odkrycie, ale pożyjemy, zobaczymy ;-)

Czy dziesięć punktów podsumowania wystarczy? W kolejnej odsłonie kolejne plany na pierwsze miesiące oraz niespodzianka związana z "Rywalkami" :)

13 komentarzy:

  1. "The Selection" jako "Rywalki" made my day *___* Przez moment obawiałam się, że wybierzecie "Selekcję", "Wybór" albo - o zgrozo - "Dobór". :O
    A te trójpaki książek zamiast hantli to niegłupi pomysł. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziesięć punktów dla mnie wystarcza. :D 2013, jak to z 13 bywa, był trochę pechowy, no ale przecież 14 pechowa nie jest. To ja czekam na te plany, trzeba urobić rodzinkę, jakie książki chciałabym dostać. :D

    A ta Kelly niech pisze to Nevermore, trzy koleżanki zaraziłam uwielbieniem do Varena i teraz mi żyć nie dają!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama bym chciała :( Ostatnio koleżanka z innej firmy pisała mi w środku nocy, że nie zgadza się na zakończenie drugiego tomu ;-)

      Usuń
  3. Zgadzam się co do Chodakowskiej. Lajkują ją na FB nawet Ci co nie ćwiczą - bo modne.
    Jak można nie kochać fantastyki?! ;OO Ok, wiem, różne gusta ludzie mają :)
    "Rywalki" to bym chętnie na swojej półce ustawiła :) Nie potrzebujecie... Czy ja wiem... Oddać egzemplarza do recenzji? :D

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehehe, na pewno będziemy wysyłać tę książkę, tylko najpierw musimy ją mieć ;-)

      Usuń
    2. Dobrze zapytać się na zaś, żeby zacząć robić maślane oczy (albo jak kto woli - oczy Kota ze "Shreka" xd) :)

      Usuń
  4. Ej, ta jedna książka o zakochanym zombie, którą czytałam była całkiem fajna.;) Najpewniej dlatego, że autorka wyraźnie robiła sobie jaja z konwencji. Ale rewolucja indyczo-ziemniaczana to jest... coś. Taaak, z pewnością coś. W ogóle mam wrażenie, że autorzy dystopijnych YA są coraz bardziej na bakier z rzeczywistością i prawdopodobieństwem, ale może to po prostu parcie na oryginalność.

    A coś z typowego NY w Polsce wyszło? Bo waham się między zdrowym odruchem omijania szerokim łukiem, a masochistyczną chętką zapoznania się, a mam wrażenie, że chyba u nas jednak tego nie było.

    Co do fantastyki to niestety szczera prawda - boli mnie to jako fankę. Nic nie mam do YA, ale czasem chciałabym, żeby bohater jednak był pełnoletni. A na razie mam do wyboru albo pewną wysoko prestiżową i lekko hermetyczną serię, albo Pratchetta (bo w tym roku wszyscy moi ulubieni niemłodzieżowi autorzy jak na złość niczego nie napisali). A może Jaguar od czasu do czasu wypuściłby coś dla dorosłych (tylko błagam, bez erotyki jako wyznacznika grupy wiekowej odbiorców)?;)

    Pratchettowskie zombie bywają całkiem elokwentne, no. Ale one raczej nie przyczyniają się do apokalipsy. Ani do romansów. Więc nikt na nie nie zwraca uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyszła chyba u nas Abbi Glines, jeśli się nie mylę. Tego akurat nie czytałam - podejrzewam jednak, że, cóż, zapewne trzyma odpowiedni poziom namiętności i cierpienia ;-)

      Do bani z zombie u Pratchetta - wolę Śmierć :>
      WOLĘ ŚMIERĆ!

      No właśnie dostrzegam od jakiegoś czasu w fantastyce nieomalże absolutny brak dopracowanych, normalnych powieści z dorosłymi bohaterami z IQ na poziomie powyżej podłogi. Wypuściliśmy w tym roku "Sashę" i "Petrodor" właśnie w dobrym starym stylu ;-) A co będzie dalej - zobaczymy.

      Erotykę wydamy chyba wtedy, kiedy ktoś wreszcie zdobędzie się na napisanie "Krzyżaków" albo "Chłopów" w wersji sadło-masło ;-)

      Usuń
    2. Tez
      wole Smierc - jest bezkonkurencyjny.^^ Modlmy sie, aby nastepnym
      pomyslem na odswiewrzenie paranormalnego romansu nie byly
      antropomorficzne personifikacje.;)

      Lol, caly czas bylam swiecie przekonana, ze "Sasha" tez jest
      mlodziezowka. o.O

      W sume byla zombiefikacja klasyki, czemu wiec nie erotyzacja?:D W koncu
      ma juz dluga tradycje.:D

      Usuń
  5. A ja jakoś uległam tej manii na zombie. Od kiedy oglądam "The Walking Dead" to jakoś milszejszy staje mi się ten temat. Niegdyś odpychałam się od zgniłków rękami i nogami. Teraz nawet spoko te apokalipsy z zombie. Z filmów "World War Z", bo Pitt jest tam osom! Z książek to teraz "Apokalipsa Z"- chyba najfajniejsza. Erotyka też mnie bierze, ale rozumiem, że Jaguar się od tego separuje:)

    Podsumowanko genialne! A New Adult to coś, o czym słyszę po raz pierwszy. Nie wiem z czym to się je i chyba nic nie czytałam w tej konwencji.

    Powieści dystopijno utopijno apokaliptyczne są wporzo, coś z tym wspomnianym tytułem chyba słyszałam. Kojarzą mi się pigułki...

    Sukces Chodakowskiej... ech, chyba muszę zacząć z nią ćwiczyć w końcu skoro to takie efektywne :)

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od końca i zupełnie prywatnie: nie ćwicz z Ch. jeśli wcześniej nie chodziłaś na fitness i nie znasz zasad prawidłowego wykonywania ćwiczeń! Kobitka nie tłumaczy i naprawdę można mieć później problemy, zwłaszcza ze stawami kolanowymi. Plis!

      Powieści dystopijne są tak popularne, że autorzy dwoją się i troją, co by napisać o czymś, czego jeszcze nie było ;-) Skutki są... zabawne. Swoją drogą, dlaczego nikt nie opisze samej apokalipsy? I nie apokalipsy zombie? :)

      Usuń
  6. Przekaże Ewie propozycję podnoszenia całych serii książek zamiast hantli na treningu w Krakowie :D XD
    Sprawa z zombie wymiata XD Jak Ty cudownie piszesz! Nie da się powstrzymać śmiechu w czasie czytania! :D

    OdpowiedzUsuń