Próba ognia

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

PAINT, "Klika" i pomysły na konkursy

Konkursy się robi - to wszyscy wiemy :) I wszyscy konkursy lubimy bardzo! Dlaczego? Bo fajnie coś wygrać... Pisze to osoba, która w życiu wygrała JEDNĄ nagrodę pocieszenia. Dawno, dawno temu, w jakimś konkursie kulinarnym, za przepis na kurczaka z orzeszkami, otrzymałam płócienną torbę jednej z firm garmażeryjnych. Pustą, w końcu to nagroda pocieszenia, nie? Torba zbiegła się po pierwszym praniu tak, że mogłaby robić za torebkę wieczorową. Gdyby oczywiście ktoś chciał iść na imprezę ze szmacianą minitorebką z wizerunkiem błękitnego indyka...

Ale nie o tym. O konkursach ogólnie.

Konkursy trzeba wymyślić. Wychodzę z założenia, że żeby konkurs był zauważalny i nie zginął w zbitej masie podobnych, należy pokusić się o coś oryginalnego. Zajmuję się promocją, tak więc "kreatywność" należy do moich obowiązków. Niebawem miną cztery lata, jak staję na rzęsach, co by coś fajnego i nietuzinkowego wymyślić. Oczywiście najfajniej byłoby strzelić jakąś monumentalną nagrodę - nowiutkiego Jaguara (co by nawiązać do nazwy wydawnictwa), wielki plazmowy telewizor, szytą na wymiar kieckę od znanego projektanta... Problem w tym, że nie jesteśmy firmą produkującą kostki do klopa czy inne balsamy typu "za trzy dni będziesz miała supertyłek", tylko wydawnictwem właśnie. I nasz budżet jest, delikatnie mówiąc, ograniczony.

Niebawem będziemy ubierać Ashley na imprezę ;-) PAINTEM. Na portalu Nastek.pl. A do wygrania będą książki Melissy de la Cruz. To jeden z pomysłów na ożywienie konkursu... O, proszę, Ashley:



To zresztą nie pierwsza zabawa konkursowa z PAINTEM na łamach nastka. Poprzednią wymyśliła ekipa portalu i polegała ona na dokończeniu okładki do "Zbłąkanego anioła" właśnie w tym małym programiku :) Było śmiesznie, więc odkopałam ideę. Prywatnie lubię sobie czasem ubierać modelki ;-) Nawet mam konto na looklet.

Wracając jednak do kwestii kreatywnych konkursów, to robiłam już dziwne rzeczy. W pamięci zapisał mi się na przykład konkurs na Halloween z "Kronikami Wardstone" - wtedy do wygrania były nie tylko książki z serii, ale również dynie. Ne pytajcie, co mnie podkusiło, żeby dynie kupować, fotografować, pakować i wysyłać. Wyszło zabawnie, ludziom się podobało.

Innym przykładem kreatywności z ograniczonym budżetem jest to, co zrobiłam kiedyś z portalem e-puls. Na okoliczność premiery drugiego tomu serii GONE, czyli "Głodu", przygotowaliśmy pakiety: książka + standardowe wojskowe racje żywieniowe. Najfajniejsze w tych racjach było to, że opakowano je w oliwkowozieloną folię i wyglądały naprawdę, eeeee, krytycznie :) W składzie były między innymi duszone żeberka w samopodgrzewającym się naczyniu ;-)

Pakowaliśmy śmierć na wakacje, aplikowaliśmy do grona Błękitnokrwistych, pisaliśmy do Halta z prośbą o przyjęcie do grona "Zwiadowców", stylizowaliśmy się na boginie... Były nawet limeryki o głupich elfach. Przy limerykach wył ze śmiechu zarówno Jaguar, jak i portal Fahrenheit.
Teraz zastanawiam się, co dalej... To znaczy z jesienią.

BTW, wiecie, że na katowickich targach książki będzie dzień literatury paranormalnej? :) Chyba się wybieram...

5 komentarzy:

  1. Żałuję, że nie będzie mnie w Katowicach ;-(. Chętnie pobuszowałabym trochę wśród straganików ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę do Katowic!!! No ale nie da rady, szkoda... Konkursy w wykonniu Jaguara są świetne - choćby pakowanie Śmierci na wakacje czy te wspomniane dynie :) Padłam przy GONE, dosłownie. I oby więcej takich boskich konkursów!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego nie mieszkam w mieście bądź okolicach jakiegoś miasta, w którym odbywają się targi... Jeszcze trochę to popadnę przez to w depresję. A może już popadłam? :] Konkursy Jaguara są świetne a nawet rewelacyjne... Udziały w nich biorę tak jak w innych ale wygrać nie mogę...Nie mam szczęścia w te klocki, taki już mój los.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że to tak daleko od mojej miejscowości zamieszkania. A konkursy niesamowite, z dynią najlepsze. :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę podziwiam Panią za te konkursy. Udało mi się nawet wygrać "Zabłąkanego anioła" (duma). Chociaż muszę przyznać, że z jakichś niewyjaśnionych przyczyn mam szczęście w te klocki. I bardzo się cieszę. Pamiętam jak wygrałam swoją pierwszą nagrodę na blogu błękitnokrwistych i prawie popłakałam się ze szczęścia :)A teraz tylko się modlę, żeby udało mi się wygrać "Straż"...

    OdpowiedzUsuń