O rany, rany, jutro z samego rana wyjeżdżam, a mam wrażenie, jakby świat nagle się obudził. Kocham to - senny spokój, aż nagle, z zaskoczenia, w piątek oczywiście, stadko mejli. Lubię wyjeżdżać na urlop, ale nie lubię na dzień przed ogarniać bałaganu (zawsze mam wrażenie, że o czymś zapomniałam) i nie cierpię pierwszego dnia po urlopie, gdy odpalam pocztę, a tam apokalipsa ;-)
Jakby tego było mało, na sprawy zawodowe nałożyło się kilka drobiazgów prywatnych z remontem balkonu włącznie, więc mam język na brodzie. Opędzlowałam, co się dało, między innymi:
- bannery na naszą oficjalną stronę, bo poprzednie z gatunku prehistorycznych;
- bannery na stronę dystrybucji*;
- wysyłkę książek dla patronów medialnych;
- część wysyłki dla odbiorców detalicznych;
- akcję "Sieciaki na wakacjach";
- zapowiedzi rozmaite;
- katalog książek na portalu Wirtualny Wydawca;
- książki "a może to wydać" do recenzji;
- plakaty na konwent i dla bibliotek;
- ulotki na imprezę Sieciaków...
Niejako przy okazji była jeszcze akcja "brak książek", akcja "trzeba zrobić umowę", akcja "kurczę, a konkursy to co?" i milion pomniejszych pierdół, np. akcept okładki do :) Więc gdyby ktoś dziko łaknął pracy w wydawnictwie, niech się poważnie zastanowi ;-)
O, plakat :)
(Piętnastominutowa przerwa na szalenie sympatyczną rozmowę z autorem okładek ;-))
Wczoraj JeRzy wrzucił na FB ciekawy artykuł. Ciekawy i przerażający - o zapaści rynku wydawniczego w Polsce. Niestety - święta prawda, ten rok jest bardzo niewesoły :( Mam nadzieję, że druga połowa roku będzie lepsza, na razie musieliśmy trochę okroić plan wydawniczy. Wszyscy narzekają na cenę książek, ale kto zdaje sobie sprawę, ile tak naprawdę zarabia wydawca? Ręka do góry...
Dlatego następnym razem napiszę o procesie wydawniczym i ukrytych w nim kosztach. Jeśli zdążę, jeszcze dzisiaj. Jeśli nie zdążę, po urlopie.
Nie tak dawno temu brałam udział w konferencji o czytelnictwie wśród młodzieży** i wywnętrzałam się, jak właściwie robi się książkę :) Szkoda, że wtedy nie było bloga, a ja miałam kupę roboty, bo może ktoś zajrzałby na FBokową stronę akcji. Tak między nami - biblioteki jako instytucja jakoś nie do końca umieją się promować ;-)
* TRZY razy! Raz majster od strony podał zły wymiar, potem dostałam właściwy z adresem strony, na której był podgląd slideshow, a potem jeszcze raz, gdy okazało się, że w przeglądzie slajdów napisy będą wjeżdżać z DRUGIEJ strony!
** Prowadząca powiedziała do zebranych "szanowna młodzieży, słuchajcie prelegentów, to dla was ta konferencja"... Miałam ochotę zleźć z podwyższenia i klapnąć na krześle. Nie czuję się dorosła?
Co do pracy wydawnictwie, to pewnie i tak bym chciała:) No w ostateczności mogłabym się zadowolić recenzowaniem albo tłumaczeniem.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa właśnie wprost łaknę pracy w wydawnictwie i chyba nic mnie do tego nie zniechęci.
OdpowiedzUsuńJak Boga kocham! Jak skończę studia to idę pracować w wydawnictwie! Kocham ten stan, kiedy wchodząc na komputer wiem, że mam multum roboty i zaraz się w niej utopię, a gdy z niego schodzę - mam ogranięte wszystko.
OdpowiedzUsuńFajny plakacik. Mam ochotę go sobie powiesić nad łóżkiem :).
Udanego urlopu życzę :).
Na jak długo wyjeżdżasz? ;>
Mnie też kusi taka praca :)
OdpowiedzUsuńŻyczę dobrej zabawy na urlopie i pustej skrzynki mailowej :)
Miłego urlopu :]
OdpowiedzUsuń